Generacja Z jest znacznie wrażliwsza i silniej związana ze swoją emocjonalnością. Są empatyczni, a co za tym idzie, bardziej tolerancyjni niż wcześniejsze pokolenia. Nie godzą się na zastany porządek świata i podejmują próby jego zmiany. Określa się ich mianem social-oriented. Budowanie relacji z drugim człowiekiem jest dla nich szczególnie ważne, chociaż dużą część czasu poświęcają na “egzystencję” w sferze internetowej. Dzięki temu są jednak bardziej świadomi zagrożeń czyhających w sieci.
Agata Guza (ur. 2002) – aktywistka, działaczka na rzecz praw człowieka. Na co dzień studentka Prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Od trzech lat zajmuje się sprawami społecznymi. Od października 2020 działa w zespole Globalnej Wioski, inicjatywy zajmującej się prawami człowieka oraz pielęgnowaniem globalnej wrażliwości. Współzałożyła także projekt Kenga Edukacja, podejmujący temat oświaty w Polsce z perspektywy młodych. Młodzieżowa Ambasadorka projektu Class of Covid 19 fundacji Varkey Foundation.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z aktywizmem?
Wszystko zaczęło się od zajęć fakultetu filozoficznego „Zakon Feniksa”. Tam poznałam niesamowitych ludzi w moim wieku i nie tylko, bo była to grupa międzypokoleniowa. Tam też miałam pierwszy w pełni świadomy kontakt z różnymi spojrzeniami na świat, bo jednak różnica wieku między szesnasto-, siedemnastolatką, a panią, która ma dziewięćdziesiąt lat, jest duża. Wtedy zauważyłam dwie rzeczy – że komunikacja, to jest coś, czym chcę się zajmować w życiu; oraz że twój głos, niezależnie od tego, czy jesteś młody, czy trochę starszy, jest tak samo ważny.
Muszę też zaznaczyć, że byłam uczennicą pana Przemka Staronia, który jest znany jako Nauczyciel Roku 2018 i laureat Global Teacher Prize, ale też jako autor książek. Nie ukrywam, że on i grono wspaniałych znajomych to był idealny grunt do rozwoju. Wtedy pierwszy raz wystąpiłam z przyjaciółką na konferencji jako prelegentka. Opowiadałyśmy o filozofii i nauce międzypokoleniowej. Te początki to był czas powolnego zdobywania odwagi do tego, żeby być aktywną w Internecie.
W którym momencie pojawiła się Globalna Wioska?
W październiku zeszłego roku moja koleżanka Julka, którą znałam z innych inicjatyw, udostępniła na Facebooku informację, że Globalna Wioska poszukuje nowych ludzi. Nie wiedziałam do końca, o co chodzi. Wiedziałam jednak, że prawa człowieka oraz tematy globalne bardzo mnie interesują, i że sprawdziłabym się w roli członka takiego zespołu. Zaaplikowałam, dostałam się i od tamtego czasu jestem związana z Globalną Wioską. Razem zajmujemy się dostarczaniem informacji z regionów świata, z których bańka informacyjna, w której na co dzień się znajdujemy, nam ich nie dostarcza. Angażujemy się też w sprawy związane z prawami człowieka. Są to często tematy kontrowersyjne, a zdecydowanie nie powinny takimi być.
A Kenga?
Kenga Edukacja powstała z inicjatywy mojej i mojego przyjaciela Janka. To była potrzeba nas obojga, której doświadczyliśmy w tym samym czasie – po doświadczeniach ze strajku nauczycieli, i później, z edukacji zdalnej oboje widzieliśmy, że w edukacji głos młodych ludzi nie jest słyszalny. Chcieliśmy być więc takim głosem, dawać go innym i sprawiać, żeby mógł przebić się szerzej, abyśmy zdobyli wreszcie mikrofon w różnych kwestiach, o które powinniśmy, a nie byliśmy, pytani.
Edukacja to jest, jak rozumiem, temat dla Ciebie bliski?
Bardzo.
Nauczanie zdalne pokazało nam, że nasza edukacja nie do końca sobie radzi w dzisiejszym świecie.
To, że ona sobie nie radzi to mało powiedziane!
Myślisz, że jest jakaś perspektywa na to, żeby naprawiło się to w przestrzeni np. dziesięciu lat?
Szansa zawsze jest, chociaż jeśli nie zmieni się nastawienie rządzących do edukacji, to nie zmieni się nic. Naszym ratunkiem, o którym należy mówić, są wspaniali nauczyciele, którzy sprawiają, że szkoła, która systemowo wygląda tak, jak teraz, może być wspaniała. Na swojej drodze spotkałam zarówno najlepszych pedagogów na świecie, jak i tych, którzy sprawiali, że nie miałam ochotę na pójście do szkoły. Szansą są więc dobrzy ludzie w systemie edukacji, których jest dużo, ale nadal zbyt miało.
Jak wyglądałby Twoim zdaniem idealny system edukacji?
Dwa lata temu byłam współautorką programu edukacyjnego Szymona Hołowni i wydaje mi się, że tam bardzo zbliżyliśmy się do ideału. Byłaby to szkoła, w której głos nauczycieli, rodziców i uczniów nie byłby niedopuszczany do dyskusji na temat tego, jak ta szkoła miałaby wyglądać. To byłaby też szkoła, w której nie ma żadnego przyzwolenia na przemoc psychiczną (o fizycznej nawet nie mówiąc), na jakikolwiek mobbing. Byłaby to przestrzeń, w której wszyscy bez względu na wygląd, pochodzenie, orientację seksualną itp. mogliby czuć się bezpiecznie. To byłby też system, niewykluczający osób z rodzin biedniejszych – odnoszę to choćby do edukacji zdalnej, w czasie której było to bardzo widoczne. Jest dużo podstawowych rzeczy, które nie są obecnie zapewniane.
A czego miałaby taka szkoła uczyć?
Dla mnie idealna szkoła musi uczyć kompetencji, których potrzebuje dany uczeń. Szkoła powinna być przede wszystkim trampoliną do przyszłości. Uczyłaby więc, obok dobrze nam znanych przedmiotów, kompetencji potrzebnych na rynku obecnie – wszelkich umiejętności miękkich, publicznego wypowiadania się, informatyki (informatyka w liceach i technikach to obecnie absolutnie powrót do PRL-u, a nasza przyszłość jest oparta w dużej mierze na niej). Na pewno też poprawić należy szeroko pojęte doradztwo zawodowe, bo mimo, że jest to obecne w programie, to nie wygląda to dobrze. Na pewno byłaby to też szkoła, w której bylibyśmy otoczeni fachową opieką psychologiczną. Każdy uczeń powinien mieć gwarancję takiej pomocy w razie potrzeby. To jest absolutna podstawa, której teraz nie gwarantuje nam państwo.
Mówiłaś o prawach człowieka w kontekście Globalnej Wioski i o edukacji w kontekście Kengi. Skąd u Ciebie motywacja do zajmowania się takimi problemami?
Zawsze miałam w sobie dużo empatii. Odkąd pamiętam przejmowały mnie losy ludzi i istot, które mają mniej możliwości niż ja, mimo że zasługujemy na nie w równym stopniu. Jeśli chodzi o Globalną Wioskę, moment, w którym do niej dołączyłam, to był też czas pierwszego Strajku Kobiet. To był okres, w którym na własne oczy widziałam, jak prawo w krótkim czasie może stać się niebezpieczne dla kobiet. Mam wśród swoich znajomych przedstawicieli wielu grup społecznych (uchodźczynię z Czeczenii, osoby LGBT). Powiem więcej, myślę, że wszyscy mamy takich znajomych. Nie umiem więc sobie wyobrazić sytuacji, w której zamykam oczy na człowieka, który jest taki sam jak ja, tylko żyje np. w Azji lub jest przedstawicielem jakiejś mniejszości. Dla mnie to jest taki sam człowiek i jego prawa są tak samo ważne. I dlatego też wybrałam Globalną Wioskę. Koniec końców wszyscy jesteśmy tylko i aż ludźmi…
A masz przeświadczenie, że dopiero Generacja Z zaczęła zajmować się tymi problemami i je dostrzegać? Tak naprawdę wcześniej nie było to aż tak zauważane.
Prawa człowieka to historycznie bardzo świeży temat. Zaczęto zajmować się nimi na poważnie dopiero po II wojnie światowej. Jeżeli chodzi natomiast o to, dlaczego dopiero Pokolenie Z zaczęło się interesować problemami praw człowieka, to moim zdaniem odpowiedź jest prosta – my jako pierwsi jesteśmy w momencie historycznym, w którym możemy sobie pozwolić na to, by zająć się kwestiami niepodstawowymi. Jesteśmy bardzo uprzywilejowani względem naszych przodków. Nie musimy na przykład codziennie walczyć o przeżycie czy fundamentalne prawa. W większości mamy zapewnione podstawowe potrzeby i w większości możemy sobie pozwolić nawet na rozrywkę. Mamy pole do tego, żeby myśleć empatycznie.
Jedną z cech Pokolenia Z jest przeświadczenie, że „możemy zmieniać świat”. Trochę mnie to dziwi, bo w końcu jesteśmy pierwszą generacją urodzoną i żyjącą w czasach stabilnych. Nie rozumiem, dlaczego np. generacje z czasów transformacji ustrojowej nie przykładały do tej kwestii aż tak dużej wagi. Oni byli w końcu w tych sytuacjach, w których świat się realnie zmieniał z dnia na dzień, a mimo tego nie postanowili zrobić drastycznych zmian na lepsze.
Myślę, że to nie jest kwestia postanowienia tego, żeby zmienić świat na lepsze. Wydaje mi się, że każde pokolenie zmieniało świat na tyle, na ile mogło. Robili to, co w danym momencie uważali za potrzebne i słuszne. Teraz pomyślałam sobie o sufrażystkach, które walczyły o prawa kobiet i całym ruchu na rzecz praw wyborczych; lub przeciwników segregacji rasowej w momencie, w którym w USA było to na porządku dziennym. Wydaje mi się, że tamte generacje robiły to samo, co my. Jest między nami natomiast jedna znacząca różnica. Mamy po prostu narzędzia, jak choćby internet, przez które ten głos jest silniejszy.
Generacja Z jest w końcu pierwszą, która przyszła na świat, gdy Internet już istniał. To zdecydowanie sprawiło, że żyjemy w zglobalizowanym świecie, a to z kolei zmienia skalę rozumienia tych kwestii.
Oczywiście, że tak. Cyfryzacja dała nam nieograniczony dostęp do informacji (pomijając nasze bańki informacyjne). To też sprawia, że nasze problemy są całkowicie inne niż osób urodzonych wcześniej.
Każde pokolenie miało wydarzenie, które wywarło na nie znaczący wpływ (Baby Boomers – II wojna światowa i wojna w Wietnamie, Generacja X – upadek komunizmu w Europie, Millenialsi – zamach na World Trade Center). Myślisz, że takim wydarzeniem będzie dla nas pandemia koronawirusa?
Zdecydowanie.
W jaki sposób to na nas wpłynie?
Pandemia przede wszystkim była momentem, w którym po raz pierwszy masowo spotkaliśmy się w naszych życiach z sytuacją graniczną. Na co dzień widzieliśmy doniesienia medialne na temat śmierci, zagrożeń i pogarszającej się sytuacji. Nie wiedzieliśmy, jak to się skończy. Wielu z nas straciło bliskich, przyjaciół, znajomych, nawet nauczycieli. Zauważyliśmy, że nasze życie jest dużo bardziej kruche, niż wcześniej nam się wydawało; że nasza rzeczywistość także jest bardzo krucha. To był też czas, w których zostaliśmy zamknięci w domach sam na sam z naszymi myślami. Takie wydarzenia na pewno nas zmieniły – czy na lepsze czy na gorsze zależy już od jednostki.
Myślisz, że gdy to wszystko się skończy będziemy mieli do czynienia z casusem I wojny światowej (nie przyrównując tych dwóch sytuacji) i masowych traum?
Wydaje mi się, że pandemia dla nas, mówiąc metaforycznie, była wewnętrzną wojną. Nie było to oczywiście takie samo, jak wojna w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, ale sądzę, że ludzie będą mieli związane z nią traumy. Naszym zadaniem jest teraz postępowanie najmądrzej jak się da i szukanie rozsądnych sposobów na radzenie sobie z tymi problemami (terapia, rozmowa z bliskimi – to będzie nam pomagać). Jeśli natomiast pytasz o to, czy po prostu będziemy mieli po pandemii traumę – myślę, że tak i że część z nas już teraz ją ma.
Pandemia pokazała też całemu światu, jak ważny w życiu naszej cywilizacji jest Internet, i że duża część tego życia odbywa się właśnie tam. Generacja Z nazywana jest tą, która większość swojego czasu spędza w Internecie i jest to najczęściej uznawane za negatyw. Czy to nie jest jednak tak, że my po prostu w ten sposób przystosowujemy się do rozwijającego się świata?
Podczas pandemii po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć na własne oczy masowe wypowiedzi osób z Generacji Z na temat tego, że mamy dosyć patrzenia w komputer, że chcemy wyjść na dwór i mamy dość przebywania ze znajomymi tylko w Internecie. Wypowiadaliśmy to bardzo głośno. Wszystkie obawy i kąśliwe komentarze ze strony osób urodzonych wcześniej, w tym momencie dla mnie już zostały obalone. To nie jest tak, że nie mamy potrzeby prowadzenia życia poza Internetem. My to życie mamy i mamy je na tyle dobre, że jest dla nas najważniejsze i gdy jego brakuje, bardzo za nim tęsknimy i chcemy do niego wrócić. Na pewno nie jest tak, że jesteśmy więźniami elektroniki, jednakże jest dla nas ona bardzo skutecznym i dobrym narzędziem.
Czyli mówisz, że pandemia pokazała światu, że internetowe i pozainternetowe życia osób z naszego pokolenia się nie wykluczają?
Tak, a jeśli nawet się wykluczają, to życie pozainternetowe jest dla nas nadal najważniejsze.
Jakie jeszcze pozytywne wnioski wyniosłaś z pandemii?
Napisałam jakiś czas temu tekst, w którym zawarłam moje główne przemyślenia z tego czasu. Zawarłam tam takie zdanie, że „pomimo wszystko i dla wszystkiego chcemy żyć”. Dla mnie to jest najważniejszy wniosek z pandemii. Życie jest dla nas najistotniejsze i jest całym naszym sensem.
Wracając jeszcze ostatni raz do samej Generacji Z, jak określiłabyś ją jednym słowem?
Nieobojętna.