Pewnego dnia roku 1851, Amerykanin James King przemierzał kolejne połacie niezmierzonej ludzkim wzrokiem, miejskiej dżungli. Zapewne nie spodziewał się, że właśnie wtedy dokona odkrycia, które na zawsze odmieni nasze postrzeganie ziemskiej fauny. King stąpając ostrożnie po nieznanym terenie, nagle ją dostrzegł – Lottis apparatus, gatunek znany dzisiaj pod nazwą Pralka.
Choć od tego wydarzenia minęło 170 lat, naukowców do dziś fascynują tajniki funkcjonowania tej dziwacznej formy życia. Sam Karol Darwin usłyszawszy o owym odkryciu, starał się za wszelką cenę ustalić, do jakiego królestwa zwierząt należy pralka. Ostatecznie załamany swoją porażką, pod koniec życia zdecydował się stworzyć osobną grupę – Artykuły Gospodarstwa Domowego, która dla laików z dziedziny biologii, znana jest pod nazwą AGD. Najbardziej zaskakującą zmianą jaka nastąpiła na przestrzeni tych lat, jest dynamiczny rozwój tego gatunku. Pralki plasują się na trzecim miejscu w rankingu najszybciej rozmnażających się zwierząt. (Tuż za gołębiami i królikami) Ich szeroki zasięg występowania z czasem spowodował powszechne przyzwolenie na ich obecność w danym regionie.
Wydawać by się mogło, iż pralki nie mają naturalnego przeciwnika, tym bardziej, że nie działając na szkodę człowieka, ten również nie stara się ich zwalczać. Aż do teraz. Czas odkrył drugą, znacznie mroczniejszą stronę ewolucji. W przeciągu kilku ostatnich lat badacze dostają coraz więcej sygnałów o niecodziennym zachowaniu pralek. Pierwsze takie doniesienia zostały zaobserwowane w Stanach Zjednoczonych. 20 maja 2018 roku w stanie Wirginia farmer Thomas Foot, zgłosił na lokalny komisariat policji zaginięcie swojej ulubionej skarpetki. Dokładne śledztwo wykazało, że w czasie zaginięcia, nikt nie kręcił się w pobliżu wystawionej na werandzie suszarki na pranie. Wyjątkiem było stadko paralek wygrzewające się w pobliskim zagajniku. Następne doniesienia związane z rzekomym porywaniem przez pralki części garderoby, spływały stopniowo z różnych części świata. Specjaliści z Polski ochrzcili to zjawisko mianem „Polowań Pralki Wpierdalarki”, a nazwa ta szybko przyjęła się w codziennym użyciu.
Podjęta analiza doprowadziła środowisko naukowe do wniosków, że najczęstszymi ofiarami ”wpierdalarek” była szeroko pojęta bielizna, choć zdarzały się przypadki ataków na T-shirty albo spodenki. O ironio pierwszy udokumentowany przypadek z Wirginii, wyznaczył główny cel pralek – skarpetki. Na razie nie jesteśmy wstanie stwierdzić, dlaczego pralki porywają zawsze tylko jedną skarpetkę, choć powszechnie wiadomo, że są to stworzenia żyjące w parach. Najprostszym wytłumaczeniem jest fakt, że pojedyncza skarpetka jest potencjalnie łatwym do schwytania celem, na którą skok można wykonać szybko, zanim jeszcze całe stado zorientuje się w zagrożeniu. Dotychczas najczęściej wybieraną przez ”wpierdalarki” odmianą skarpetek są te z gromady kolorowych, a rodziny wzorkowych. Najprawdopodobniej w grę wchodzi aspekt wysokich walorów spożywczych.
Obecnie badania dotyczą możliwych związków pomiędzy polowaniami pralek, a leniwym podejściem do życia właścicieli skarpetek, lecz jest to na razie wstępna teoria. Naukowcy biją na alarm – chrońmy nasze ubrania! Już dochodzą nas słuchy o porywaniu większych części garderoby, które znajdywane są później w odcieniach paskudnego różu, mimo, że pierwotnie lśniły śnieżnobiałym kolorem. Tym bardziej przeraża fakt, znieczulicy jaką ludzie prezentują względem tego zjawiska. Jak powiedział przewodniczący Rady Specjalistów Do Spraw Pralek „Otwórzmy oczy! Przecież to niemożliwe, żebyśmy sami gubili nasze cenne skarpetki…”