Lubelska Scena Poetycka to organizowany przez Fundację Heuresis trzydniowy festiwal literacki. Mile widziani byli na nim zarówno zwolennicy tworzenia poezji, jak i słuchania wierszy.
Lubelska Scena Poetycka odbyła się w Lublinie w ostatni weekend maja. W ramach wydarzenia uczestnicy przez trzy dni mogli uczestniczyć w spotkaniach z poetami, czytaniach i rozmowach. Każdy z dni festiwalu był zwieńczony innym wydarzeniem, przyciągającym po kilkadziesiąt osób. Organizatorem LSP jest Fundacja Heuresis, a całość powstała we współpracy z Muzeum Józefa Czechowicza. To właśnie tam odbyła się część spotkań, wchodzących w skład święta poezji.
Motywem przewodnim pierwszego dnia wydarzenia była młoda scena. Scena naprawdę została oddana młodym poetom, którzy nie mają jeszcze na swoim koncie debiutu książkowego. Dwudziestu uczestników zmierzyło się w Turnieju Jednego Wiersza, gdzie mogli zaprezentować swój jeden autorski utwór. Nie zabrakło liryki bardziej emocjonalnej, jak i tej satyrycznej. Uczestnicy zostali nagrodzeni przez publiczność i jury, w skład którego wchodzili Anna Adamowicz, Małgorzata Lebda oraz Aleksander Wójtowicz. Całość odbyła się w klimatycznej atmosferze patio Muzeum Józefa Czechowicza. Jak mówiła mi jedna z członkiń Fundacji, Izabela Majewska, frekwencja zaskoczyła samych organizatorów.
Nim jednak scena została oddana młodym uczestnikom turnieju, na patio można było posłuchać rozmów z dwoma poetkami, późniejszymi członkiniami jury.
Piątkowy deszcz pokrzyżował szyki organizatorom, którzy zakładali organizację wszystkich spotkań w plenerze. Pogoda nie przeszkodziła jednak w przeprowadzeniu kolejnych paneli, przeniesionych do środka muzeum. Dzień rozpoczął się od spotkania z poetką, Patrycją Sikorą, a następnie odbyło się spotkanie “Poeci i poetki Lublina”, w którym uczestniczyli Sara Akram, Kamil Brewiński, Ewa Frączek, Jagoda Graboś, Grzegorz Jędrek, Rafał Rutkowski.
Drugi dzień festiwalu zwieńczył koncert dwójki lubelskich muzyków, Moniki Kowalczyk i Jana Wąsaka, wokalisty zespołu pasażer. W kameralnej atmosferze Jezuickiej można było posłuchać zarówno ich autorskich utworów, jak i interpretacji klasycznych wierszy. Śpiewana poezja, muzyka na żywo, energia tej dwójki – to wszystko sprawiło, że wprost nie chciało się, by koncert się skończył.
Dzień trzeci rozpoczął się od spotkania “Poetki na czas zarazy”, wokół wydanego w zeszłym roku zbioru wierszy o tym samym tytule. Ostatnim spotkaniem Lubelskiej Sceny Poetyckiej była rozmowa z Iją Kiwą, tłumaczką poezji ukraińskiej. Wydarzenie zwieńczył organizowany cyklicznie Slam, który równocześnie był częścią eliminacji do Ogólnopolskich Mistrzostw Slamu. Szesnastu uczestników, dwadzieścia dwa wiersze, dotykające właściwie każdej tematyki. Tu też pojawiła się satyra, ale także utwory dotykające problemów, z którymi na co dzień muszą się mierzyć Polacy. Było o decyzjach władzy czy sytuacji osób gender w dzisiejszej Polsce.
Po trzech dniach Lubelskiej Sceny Poetyckiej można powiedzieć przede wszystkim jedno. W Lublinie potrzeba więcej podobnych inicjatyw! Frekwencja zresztą też pokazała, że jest na nie zapotrzebowanie. LSP to przekrój poezji tworzonej przez ludzi w różnym wieku i z różnych środowisk. Tworzonej przez tych, którzy mają już na swoim koncie debiutanckie tomiki, jak i takich, którzy w ogóle nie myślą o wydaniu swoich wierszy. Jeśli liryka ma zyskiwać nowych zwolenników, to właśnie tak powinna wyglądać jej promocja. Różnorodna, przystępna, kameralna, pokazująca nowe, czasem zaskakujące twarze. Taka powinna być poezja. I taka była podczas Lubelskiej Sceny Poetyckiej.