Widoczność queerowej społeczności na ulicach polskich miast – część pierwsza: Gdańsk Miastem Równości
Stało się! Będę pisać o kulturze równości. Jestem z tego niesamowicie dumna – tak jak z tego, że jestem częścią tęczowej społeczności.
W bieżącym i nadchodzących artykułach zamierzam relacjonować moje spostrzeżenia co do stosunku osób tubylczych do wolności i równości w poszczególnych miastach Polski.
Na początku jednak bardzo mi zależy, aby wyjaśnić niezaznajomionym z terminologią tytułowe pojęcie. QUEER – to, w skrócie, synonim tęczowej społeczności – społeczności LGBTQ+
Kiedy już mamy jasność, możemy przejść wreszcie do gdańskiego dania głównego.
Równość według Gdańska
Gdańsk zdecydowanie chwali się różnorodnością! Zaraz po przyjeździe do miasta wsparcie dla queeru (i nie tylko!) obserwowałam w nieoczekiwanych miejscach.
Już w Śródmieściu powitają nas kolorowe tabliczki przytwierdzone do latarni, mówiące bezdyskusyjnie: Gdańsk Miastem Równości.
Jest to kampania stworzona z inicjatywy Gdańskiego Centrum Równego Traktowania, której głównym założeniem jest sprawienie, aby Gdańsk był realnie miastem otwartym dla wszystkich, a co za tym idzie – brak zgody na dyskryminację na poszczególnych płaszczyznach.
Wyszczególniono dyskryminacje na tle:
- – niepełnosprawności
- – pochodzenia
- – wieku
- – płci
- – sytuacji ekonomicznej
- – orientacji psychoseksualnej
- – religii
Zaskoczyła mnie także obecność banerów (będących elementem powyżej opisanej kampanii) “tu nie ma miejsca na ALE”. Najczęściej obserwowałam je na przystankach komunikacji miejskiej!
Dla zainteresowanych kampanią, zostawiam link do strony, na której można zapoznać się ze szczegółami akcji.
gcrt – gdańsk miastem równości
Pomorskie postrzeganie wolności
Intrygującą część Gdańska stanowią wszechobecne murale. Sztuka uliczna wydaje się już sama w sobie wyrazem wolności, ale przedstawiane na gdańskich murach malunki i podpisy uwypuklają ten aspekt jeszcze bardziej.
Dla mnie naprawdę niesamowitym jest prosty, a tak ważny fakt, że murale nie są zniszczone przez nienawistne hasła albo “czarny sprej”, ostatnio tak bardzo na czasie…
Chcę przez to powiedzieć, że mówi to o mentalności osób zamieszkujących Gdańsk, o otwartości na różnorodność.
Oczywiście, mieszkałam tu za krótko, żeby stwierdzić wszystko “na pewno”, ale pierwsze wrażenie w równościowym aspekcie jest naprawdę obiecujące.
Po-gdańskie wrażenia
Zostałam przez Gdańsk wzięta z zaskoczenia – i przeżyłam tam swoisty szok kulturowy, jeśli porównać go do miasta mojej codzienności. To jedna z atrakcji wycieczki, na którą sobie pozwoliłam, a której nie śmiałam podejrzewać o dostarczenie mi takich cudowności.
Wyjechałam z Gdańska pełna nadziei na to, że naprawdę są na świecie – także w Polsce – lepsze miejsca. Miejsca żywe, nie tylko zdjęciowe, miejsca queerowe.
Wiktoria Buczek – gdyby miała jednym słowem opisać kim jest, powiedziałaby: artystką. Pasjonuje się sztuką, w jej najszerszym rozumieniu, a wyodrębniając dziedziny szczególnie jej bliskie, należy wspomnieć rękodzieło, taniec i pisanie – z których to ostatnie, wychodzi jej najlepiej. Znajdziecie Wikę w kawiarenkach, gdzie pogrąża się w magicznej latte i niezwykłych rozmowach. Znajdziecie ją na trasie pociągu, którym jeździ, by odwiedzić ukochaną.