Młoda dziewczyna, studentka literatury zachodzi w niechcianą ciążę. Ta sytuacja może przekreślić jej wszelkie plany i zaważyć na całym życiu. Dodatkowo jest w tym całkiem sama. Akcja toczy się w latach 60. Aborcja jest surowo zakazana i nikt nawet nie chce rozmawiać na jej temat. A co ma zrobić bohaterka, przed którą życie dopiero się otwiera? Brak jej wsparcia najbliższych osób czy opieki medycznej, co jeszcze bardziej utrudnia ten moment. Anne jednak nie poddaje się i walczy. Walczy w imię wolności, w imię swojego ciała oraz decyzji, którą powinna podjąć bez wpływu otoczenia.
Francuskie dzieło na bazie powieści tegorocznej noblistki Annie Ernaux w reżyserii Audrey Diwan jest obrazem niezwykle naturalistycznym i przerażającym. Przypomina w pewnych scenach body horror. Momenty aborcyjnych prób bohaterki, czy to samodzielnych, czy przez osobę robiącą to „profesjonalnie”, wzbudzają grozę i silny dyskomfort. Szczególnie te sceny wbiły mnie w fotel i przerwały chłodną narrację prowadzoną od samego początku. Dystans, który czujemy wobec bohaterki, zostaje złamany i zaczynamy czuć jej ból. Chcemy krzyczeć wraz z nią. Trzymani jesteśmy w niepewności, czy przeżyje i czy uda jej się zakończyć swą mękę.
Francuskie kino znowu serwuje nam intensywny w doznaniach film, będący dramatem psychologiczny-społecznym, ale niezwykle cielesnym i niekomfortowym, niczym body horror. Dyskutuje przy tym z widzem na ważny i trudny temat. Smutne jest jednak to, że ten problem we Francji był obecny w latach 60., a w Polsce jest teraz. Ciekaw jestem ogromnie, z jakim odbiorem film spotka się właśnie u nas.
Niezwykle cenię sobie w kinie francuskich twórców ich odwagę i chęć tworzenia nowych, unikatowych i artystycznych dzieł. Każde z nich jest wyjątkowym i niepowtarzalnym wydarzeniem. Przeżywanie ich jest moją ogromną pasją, dlatego śledzę wszystkie obrazy, które wchodzą do kin. Perełki takie jak twórczość Gaspara Noe („Climax”, „Vortex”) czy Julii Ducournau („Mięso”, „Titane”) zmieniają oblicze współczesnej kinematografii arthousowej. Życzę nam więcej takich doznań.
„Chcę mieć wolne całe ciało
Z wierzchu, w środku i dogłębnie
Wolna dusza to za mało
Bo nic o mnie beze mnie…”
Maria Sadowska ~ „Pole walki”
___
Miłosz Szczepanik – pasjonuje się szeroko pojętą sztuką, lecz przede wszystkim kinematografią niezależną. Marzy o tym, aby w przyszłości zostać profesjonalnym krytykiem filmowym, dlatego od października rozpoczyna studia filmoznawstwa praktycznego i filologii polskiej. Przemyśleniami na temat obejrzanych filmów dzieli się na Instagramie (@filmy.zycia), gdzie zamieszcza również wiersze, w których obnaża swoje najskrytsze emocje. Najważniejszymi dla niego filmami są przede wszystkimi „Zwierzęta nocy”, „Samotny mężczyzna” oraz „Fuga” i „Córki dancingu”.