Carla Simon („Lato 1993”) w swoim nowym filmie przedstawia widzom historię hiszpańskiej rodziny, która niedługo może stracić dorobek swojego życia – ziemię, którą uprawiają i która stanowi źródło ich dochodów. Brak spisanej umowy powoduje, iż nie jest ona ich własnością. Mimo to żyją z dnia na dzień bez względu na niepewne jutro. Lato spędzane przy wspólnej pracy może okazać się początkiem nowego rozdziału w ich życiu. Nie wiemy, do czego doprowadzi sytuacja, w której bohaterowi się znaleźli. Żyjemy wraz z nimi chwilą. Obserwujemy każdego z osobna oraz wszystkich jednocześnie. Spędzamy upalne lato w Hiszpanii, tak jak wcześniej spędziliśmy lato we Włoszech z bohaterami „Tamtych dni, tamtych nocy”. Napisy końcowe wcale nie kończą tej opowieści, gdyż zakończenie stanowią przeczucia i wizja widza zahipnotyzowanego opowieścią.
Co w takim razie przyciąga nas do ekranu w „Alcarràs”? Po pierwsze jest to historia rodzinna. Takie historie od pewnego czasu niezwykle przyciągają widownię do kin. Każdy kraj serwuje nam historię rodzinną w swojej scenerii i wykonaniu. W Polsce była to chociażby „Cicha noc”, a w Meksyku „Roma”. Teraz przenosimy się do Hiszpanii. Jako widzowie potrzebujemy relacji i bliskości. Mimo wszelkich sporów, które zawsze toczą się na rodzinnym podwórku, wierzymy, że w obliczu próby bohaterowie i tak staną ze sobą ramię w ramię. Potrzebujemy ciepła bijącego z takich obrazów oraz nadziei, że zawsze jest ktoś, na kogo można liczyć.
Kolejnym elementem jest lato. Jesień pełna deszczowych i pochmurnych dni jest idealną okazją, aby poprzez kinowy ekran przenieść się w gorące letnie dni, przy okazji wpatrując się w hiszpańską scenerię obfitą w owoce i zieleń. Lgniemy do takich widoków, czekając na kolejne tchnienie lata. Dzięki Carli Simon możemy zatopić się w tym krajobrazie i uciec od codziennego marazmu w odległe nam rejony.
No i oczywiście perspektywa dzieci, która rokuje obfite w emocje momenty. Ich odbiór świata jest czasem naiwny, lecz zawsze ogromnie szczery. Ich cierpienia, ból lub radości są niezwykle silne i intensywne.
„Alcarras” w swojej prostocie ukazuje nam, co nas w kinie chwyta najbardziej. Jednych chwyci sceneria, innych perspektywa dziecka lub seniora rodu, a jeszcze innych bliskość i relacje między członkami rodziny. Wszystko to dostajemy w jednym hiszpańskim dziele.
___
Miłosz Szczepanik – pasjonuje się szeroko pojętą sztuką, lecz przede wszystkim kinematografią niezależną. Marzy o tym, aby w przyszłości zostać profesjonalnym krytykiem filmowym, dlatego od października rozpoczyna studia filmoznawstwa praktycznego i filologii polskiej. Przemyśleniami na temat obejrzanych filmów dzieli się na Instagramie (@filmy.zycia), gdzie zamieszcza również wiersze, w których obnaża swoje najskrytsze emocje. Najważniejszymi dla niego filmami są przede wszystkimi „Zwierzęta nocy”, „Samotny mężczyzna” oraz „Fuga” i „Córki dancingu”.