Na koniec listopada zapraszamy do przeczytania Wierszy Zebranych twórców ulicy krótkiej.
Michał Chodacki
Przetrwaj
Piedestały pękły w pół.
Odkopałem w zgliszczach:
myśli kilka, kilka słów,
jeden paradygmat.
Może to wystarczy,
skoro trzeba mało.
Tyle, żeby walczyć
sił mi wystarczało.
Tyle, żeby przetrwać
aż do brzasku dnia,
w którym nie zapytam
po co życie trwało,
w którym nie zapytam
po co życia trwa
czerwienna
***
Mój ukochany
Sułtanie mojego serca
Sztylet tęsknoty rozerwał moje serce
Morze łez wylało się tej nocy
Mój księżycu
Który oświetlasz mi drogę podczas ciemnej nocy
Mój księżycu
Który od tylu dni nie świeci na bezgwiezdnym niebie
A którego blasku nie widzę
Dni zlewają się w jedno
Godziny bez ciebie ciągną się przez lata
Czym jest ból całego świata w porównaniu do mojej tęsknoty
Moj płomyku
Dlaczego nie widzę twojego blasku?
Dlaczego postanowiłeś mnie zostawić?
Czy nie wiesz, że moje łzy wypełniły już niejedną rzekę?
Kroplo w morzu
Bez której mnie nie ma
Tęsknię każdego dnia
Każdej minuty
Za tobą
Maja Świdzińska
skała
łączyła nas więź
mocna jak skała
oboje trzymaliśmy ją w dłoniach
ale pewnego dnia
popełniliśmy błąd
krusząc ją w złości
może nie mamy już czego razem trzymać
ale ta skała
ma swoje mniejsze kawałki
które powoli sklejam
żebyś zauważył
że się staram
jednak ostatni kawałek
zostawiam dla ciebie
żebyś dokończył to
co ja zaczęłam
i żebyśmy my
z powrotem zaistnieli
Sara Maczkowska
Numery mojego życia
Najpierw ósemka
Dwie minuty do wszystkich potem miałam
A zawsze za późno wychodziłam
Siedem gdzieś wciąż kołacze mi się w głowie
Siedemnastka okazała się szczęśliwsza
I te wszystkie numery mnie otaczają
Matematyka, która z wroga stała się bliskim przyjacielem nie
pomogła
Ja wciąż liczę czas
I liczę na palcach
Gdy liczę na siebie
Wiktoria Skibińska
Kobieta
Stoi przede mną
Kobieta umarła
Jej spojrzenie jest ciężkie
Czuję zimny powiew na karku
Kiedy ona szeptem
Każe skakać mi z dachu
Stoi przede mną
Kobieta
Znam ją
Ona w lustrze się śmieje
Płaczę
Boję się samej siebie
Piotrek Kolasiuk
w punkt
nie napiszę ci linijek, które wrzucisz na koszulkę
co sentencją swą dogłębną ruszą miękko twoją duszę
gładzić zmysłów ci nie będą swoją zgrabną erystyką
między tekstem nie dam kawy ani zdjęcia przy tomiku
i nie będzie „że to o mnie”, że serduszko i że w sedno
w punkt trafiłem i że tekstem się udało cię okiełznać
i nie zrobię ci sentencji do wrzucenia na tumblera
takiej trochę nostalgicznej, którą można by wyśpiewać
nie napiszę, że twe ślepia są błękitne jak Adriatyk
gdy zanurzam się w ich wodach niczym w fali grafomanii
nie porównam nic do kwiatka, nie dam barwnej metafory
że nasz związek to żywopłot, a ja biegam z sekatorem
ani kubków okraszonych ci nie sprzedam swoją strofą
chociaż kubek może mógłbym, lecz pytanie w sumie po co?
Oliwia Lesiecka
(kiedy j e s t e m w nowym miejscu)
jestem naga
spadają ze mnie płaty skóry
jak z przekwitającego drzewa liście
jestem jeszcze mniejsza niż byłam
zdewastowana bariera (bezpieczeństwa)
pokruszony kokon
jestem jak nowe życie
znów uczę się chodzić
mówią-
zaufaj procesowi
aż zaczniesz porastać
jak mech wiekową korę
i w końcu powiesz-
jest mi ciepło
Jolanta Sądel
porzucony kot
nie chcę nigdy
poczuć się jak ten
porzucony kot
który wcześniej kochany
otoczony miłością
został nagle
i niespodziewanie
wyrzucony z mieszkania
kot nie będzie tego rozumiał
nie będzie analizował
ani się obwiniał
nie będzie też miał do ciebie żalu
po prostu będzie cierpieć
ale nie z powodu braku
twojej miłości
będzie cierpiał z powodu
braku domu
swojego drapaka
i świeżej karmy w miseczce
będzie tęsknił za głaskaniem
za uszkiem
za mruczeniem nad twoim uchem
za wypatrywaniem ptaków
z parapetu twojej sypialni
ale nie będzie tęsknił za tobą
bo za tobą nie może już tęsknić
dla niego nie będziesz już
tym samym człowiekiem
będziesz kimś
do kogo nie należy podchodzić
bez wyciągniętych pazurków
staniesz się
niebezpieczeństwem
lękiem
obawą
traumą
która pozostanie na jego sierści
przez długie chwile
chociaż koty nie żyją przecież długo
w przeliczeniu na ludzkie lata
nie chcę nigdy
poczuć się jak ten
porzucony kot
Joanna Kamińska
Pustelnia
Wracajmy! Coś wisi w powietrzu
Wracajmy do naszej pustelni
Tam cisza w przytulnym jej wnętrzu
Przywita nas winem korzennym
Tu byle ochota i popęd
Buzuje pod linią napięcia
Tam popęd i byle ochotę
Rozmienię na drobne i przegnam
Z pasemek koszyki zaplotę
A lepkie kosmyki pajęczyn
Rozgarnę przydługim paznokciem,
Pochłonę w zaciszu pustelni
Szarańczę pławiącą się w miodzie…
Jedynym sposobem, by przetrwać
Jest w końcu dać zgubić się drodze
zokladki
***
Miłość prawdziwa spod młota, nie piórka
Nie do jej oczu wzruszonych, a do łona matki jedynej
Nie do jej dłoni delikatnej, a do braterskiej silnej
Miłość romantyczna, zwykły truizm
Co z silnych czyni głupich
Słabości ekstremum, uniesienie narkotyczne
Od takiego pióra artysto się uzależniłeś
Takim piórem młot swój też czynie
niestety
Karolina Wnuk
Czekam
Wszystko dla mnie brzmi nijako
Czekam na coś, ale na co?
Na wiosnę, choć dopiero była?
Na różę, która już nie żyła?
Spotkania, po których boli głowa
Momenty, gdy nie wystarczą słowa
Na zamglone mokre oczy
Za którymi smutek kroczy?
Czy kochane moje słońce
I na niebie gwiazd tysiące?
Na zmęczone drogą nogi
Przestępując domu progi?
Albo na twój gest łagodny
I uśmiech do czegoś podobny?
Siedzę sobie na krawędzi,
Bojąc się, że znów popędzi
Czy na ciebie czekam?
Nie, ale skrycie
Czekam
Czekam na życie
By się w końcu zaczęło
I nigdy więcej nie odfrunęło