Wiersze zebrane – listopad 2022

Na koniec listopada zapraszamy do przeczytania Wierszy Zebranych twórców ulicy krótkiej.

 

 

Michał Chodacki

 

Przetrwaj

 

Piedestały pękły w pół.

Odkopałem w zgliszczach:

myśli kilka, kilka słów,

jeden paradygmat.

Może to wystarczy,

skoro trzeba mało.

Tyle, żeby walczyć

sił mi wystarczało.

Tyle, żeby przetrwać

aż do brzasku dnia,

w którym nie zapytam

po co życie trwało,

w którym nie zapytam

po co życia trwa

 

 

 

czerwienna

 

***

 

Mój ukochany

Sułtanie mojego serca

Sztylet tęsknoty rozerwał moje serce

Morze łez wylało się tej nocy

Mój księżycu

Który oświetlasz mi drogę podczas ciemnej nocy

Mój księżycu

Który od tylu dni nie świeci na bezgwiezdnym niebie

A którego blasku nie widzę

Dni zlewają się w jedno

Godziny bez ciebie ciągną się przez lata

Czym jest ból całego świata w porównaniu do mojej tęsknoty

Moj płomyku

Dlaczego nie widzę twojego blasku?

Dlaczego postanowiłeś mnie zostawić?

Czy nie wiesz, że moje łzy wypełniły już niejedną rzekę?

Kroplo w morzu

Bez której mnie nie ma

Tęsknię każdego dnia

Każdej minuty

Za tobą

 

 

 

Maja Świdzińska

 

skała 

 

łączyła nas więź

mocna jak skała

oboje trzymaliśmy ją w dłoniach

ale pewnego dnia

popełniliśmy błąd

krusząc ją w złości

może nie mamy już czego razem trzymać

ale ta skała

ma swoje mniejsze kawałki

które powoli sklejam

żebyś zauważył

że się staram

jednak ostatni kawałek

zostawiam dla ciebie

żebyś dokończył to

co ja zaczęłam

i żebyśmy my

z powrotem zaistnieli

 

 

 

Sara Maczkowska

 

Numery mojego życia

 

Najpierw ósemka

Dwie minuty do wszystkich potem miałam

A zawsze za późno wychodziłam

Siedem gdzieś wciąż kołacze mi się w głowie

Siedemnastka okazała się szczęśliwsza

I te wszystkie numery mnie otaczają

Matematyka, która z wroga stała się bliskim przyjacielem nie

pomogła

Ja wciąż liczę czas

I liczę na palcach

 

Gdy liczę na siebie

 

 

 

Wiktoria Skibińska

 

Kobieta

 

Stoi przede mną

Kobieta umarła

Jej spojrzenie jest ciężkie

Czuję zimny powiew na karku

Kiedy ona szeptem

Każe skakać mi z dachu

Stoi przede mną

Kobieta

Znam ją

Ona w lustrze się śmieje

Płaczę

Boję się samej siebie

 

 

 

Piotrek Kolasiuk

 

w punkt

 

nie napiszę ci linijek, które wrzucisz na koszulkę

co sentencją swą dogłębną ruszą miękko twoją duszę

gładzić zmysłów ci nie będą swoją zgrabną erystyką

między tekstem nie dam kawy ani zdjęcia przy tomiku

i nie będzie „że to o mnie”, że serduszko i że w sedno

w punkt trafiłem i że tekstem się udało cię okiełznać

i nie zrobię ci sentencji do wrzucenia na tumblera

takiej trochę nostalgicznej, którą można by wyśpiewać

nie napiszę, że twe ślepia są błękitne jak Adriatyk

gdy zanurzam się w ich wodach niczym w fali grafomanii

nie porównam nic do kwiatka, nie dam barwnej metafory

że nasz związek to żywopłot, a ja biegam z sekatorem

ani kubków okraszonych ci nie sprzedam swoją strofą

chociaż kubek może mógłbym, lecz pytanie w sumie po co?

 

 

 

Oliwia Lesiecka

 

(kiedy j e s t e m w nowym miejscu)

 

jestem naga

spadają ze mnie płaty skóry

jak z przekwitającego drzewa liście

jestem jeszcze mniejsza niż byłam

zdewastowana bariera (bezpieczeństwa)

pokruszony kokon

jestem jak nowe życie

znów uczę się chodzić

mówią-

zaufaj procesowi

aż zaczniesz porastać

jak mech wiekową korę

i w końcu powiesz-

jest mi ciepło

 

 

 

Jolanta Sądel

 

porzucony kot

 

nie chcę nigdy

poczuć się jak ten

porzucony kot

który wcześniej kochany

otoczony miłością

został nagle

i niespodziewanie

wyrzucony z mieszkania

 

kot nie będzie tego rozumiał

nie będzie analizował

ani się obwiniał

nie będzie też miał do ciebie żalu

po prostu będzie cierpieć

ale nie z powodu braku

twojej miłości

będzie cierpiał z powodu

braku domu

swojego drapaka

i świeżej karmy w miseczce

będzie tęsknił za głaskaniem

za uszkiem

za mruczeniem nad twoim uchem

za wypatrywaniem ptaków

z parapetu twojej sypialni

ale nie będzie tęsknił za tobą

bo za tobą nie może już tęsknić

dla niego nie będziesz już

tym samym człowiekiem

będziesz kimś

do kogo nie należy podchodzić

bez wyciągniętych pazurków

staniesz się

niebezpieczeństwem

lękiem

obawą

traumą

która pozostanie na jego sierści

przez długie chwile

chociaż koty nie żyją przecież długo

w przeliczeniu na ludzkie lata

 

nie chcę nigdy

poczuć się jak ten

porzucony kot

 

 

 

Joanna Kamińska

 

Pustelnia

 

Wracajmy! Coś wisi w powietrzu

Wracajmy do naszej pustelni

Tam cisza w przytulnym jej wnętrzu

Przywita nas winem korzennym

 

Tu byle ochota i popęd

Buzuje pod linią napięcia

Tam popęd i byle ochotę

Rozmienię na drobne i przegnam

 

Z pasemek koszyki zaplotę

A lepkie kosmyki pajęczyn

Rozgarnę przydługim paznokciem,

Pochłonę w zaciszu pustelni

Szarańczę pławiącą się w miodzie…

 

Jedynym sposobem, by przetrwać

Jest w końcu dać zgubić się drodze

 

 

 

zokladki

 

***

 

Miłość prawdziwa spod młota, nie piórka

Nie do jej oczu wzruszonych, a do łona matki jedynej

Nie do jej dłoni delikatnej, a do braterskiej silnej

Miłość romantyczna, zwykły truizm

Co z silnych czyni głupich

Słabości ekstremum, uniesienie narkotyczne

Od takiego pióra artysto się uzależniłeś

Takim piórem młot swój też czynie

niestety

 

 

 

Karolina Wnuk

 

Czekam

 

Wszystko dla mnie brzmi nijako

Czekam na coś, ale na co?

Na wiosnę, choć dopiero była?

Na różę, która już nie żyła?

Spotkania, po których boli głowa

Momenty, gdy nie wystarczą słowa

 

Na zamglone mokre oczy

Za którymi smutek kroczy?

Czy kochane moje słońce 

I na niebie gwiazd tysiące?

Na zmęczone drogą nogi

Przestępując domu progi?

Albo na twój gest łagodny

I uśmiech do czegoś podobny?

 

Siedzę sobie na krawędzi,

Bojąc się, że znów popędzi

 

Czy na ciebie czekam?

Nie, ale skrycie

Czekam

Czekam na życie

By się w końcu zaczęło

I nigdy więcej nie odfrunęło