Odgłos jej kroków rozbrzmiał w sypialni, wdzierając się w jego przenikliwą pustkę. Nie mógł jednak wyrwać się z odrętwienia nawet na dźwięk otwieranych drzwi; wciąż tępo wpatrywał się w sufit. Kroki zbliżały się, a ona kolejny raz ostrożnie zajęła miejsce tuż obok. Przez chwilę leżała na plecach, po czym obróciła się na bok. Czuł, że na niego patrzy, nie zwracał na to uwagi. Ich życie straciło sens już dawno. Znał swoją winę, ale zaczynał rozumieć dlaczego wciąż przy nim trwa, zwłaszcza że nie oczekiwał przebaczenia.
Była chora, tak samo jak on.
Powoli obrócił się w jej stronę, spojrzał w oczy.
To była jedna z tych chwil, kiedy rozmawiali bez użycia słów. Nigdy nie mówili o tym na głos, jakby w obawie, że ich tajemnica stanie się jeszcze bardziej rzeczywista.
W noce takie jak ta budziły się w nich uczucia, których nie potrafili nazwać.
W noce takie jak ta jej spojrzenia nie przepełniała nienawiść. Wzrok miała łagodny i ufny, niemal tak miękki jak dotyk, kiedy ostrożnie przesuwała dłonią po jego policzku. Nie znosił tej delikatności, doprowadzała go do załamania.
Widząc jego reakcję zbliżyła się, uparcie szukając odpowiedzi w jego oczach. Wiedziała, że jej nie zna, za każdym razem kierowała się jednak złudną nadzieją. Ustąpiła w końcu i czując ścisk w gardle musnęła jego wargi swoimi. Wstrzymując łzy zacisnęła powieki, kiedy odwzajemnił gest.
Wciąż krył się w nim człowiek, którego pokochała, za którego byłaby kiedyś zdolna oddać życie. Czuła to w tych pocałunkach sprawiających, że wczepiała się w jego usta zachłanniej, palce wbijała w jego ramiona. Nie zawsze odpowiadał, a kiedy już to robił, chciała zatrzymać go przy sobie, sprawić, by wrócił.
Na moment napięła mięśnie gdy zamknął ją w mocnym uścisku. Kontrolował się. Był zachłanny, ale nie chciał jej skrzywdzić. Brakowało jej tchu, lecz nie pozwalała sobie na dłuższe zaczerpnięcie powietrza w obawie, że go straci. Nie mogła sobie na to pozwolić. Nie kiedy czuła, że pożądanie zaraz eksploduje błagając, by to zrobili.
Scałował łzy z jej rozpalonych policzków. Chciał dać jej upragnioną przyjemność, lecz powstrzymywał go brak zaufania do samego siebie.
Zapewniła, że go kocha.
Niepewnie skinął głową, a następnie pozwolił by zsunęła jego bieliznę. Westchnął, czując delikatność jej dłoni.
Chciała zrobić to po swojemu. Przypomnieć co uwielbiał i co tracił w chwilach, w których była odurzona.
Budząc się o świcie nie czuła już tego, co opętało ją w nocy. Bezszelestnie wyszła do łazienki, by spędzić pod prysznicem więcej czasu niż zwykle. Płacz przynosił coraz mniej ulgi, a ona nie miała już sił. Zmienił się od dnia, w którym niemal straciła życie, jednak właśnie wtedy zyskała pewność, że jej podejrzenia nie są urojeniami. Że przez ponad rok co jakiś czas odurzał ją wyniesionymi ze szpitala środkami w celu zaspokojenia swoich chorych fantazji. Nigdy nie poruszyli tego tematu, lecz była pewna, że wie. Musiał wiedzieć, skoro przestał. Od tamtej pory trwali w marazmie obok siebie, jedynie czasem pozwalając uczuciom się wydostać.
Szczerze nie znosiła tych nocy, w których brakowało jej bliskości do tego stopnia, że pozwalała pożądaniu sobą zawładnąć. Nie myślała wówczas o krzywdach jakich doznała, trauma odzywała się dopiero po zaspokojeniu potrzeb fizycznych nie dając spokojnie usnąć. Tym razem była zbyt zmęczona, lecz sen nie trwał długo.
Leniwie obrócił głowę w jej stronę słysząc, że wychodzi z sypialni. Akurat zapinała koszulę. W jej oczach widział to, co zwykle za dnia. Strach. Odrazę. Żal. Wściekłość. Mało kiedy patrzyła na niego inaczej, wcale się nie dziwił. Unosząc kubek do ust z powrotem zwrócił twarz w kierunku okna, beznamiętnie oglądając wschód słońca. Chociaż uświadomił sobie tęsknotę za wydarzeniami podobnymi do tych z ubiegłej właśnie nocy, nie czuł satysfakcji. Zanim przekroczył granicę niemalże regularnie zamieniali się rolami, lecz wówczas nie była całkiem bezwładna i nieświadoma, a właśnie to najmocniej na niego działało.
Nawet nie miała pojęcia, jak długo się przed tym wzbraniał.
Chciał zrobić to tylko raz. Sprawdzić, czy faktycznie seks z nieprzytomną kobietą przyniesie mu większą ekscytację. Miała się o niczym nie dowiedzieć, przecież nawet po wszystkim specjalnie dokładnie oczyścił jej twarz i brzuch, na powrót ubrał. Miała myśleć że omdlała, a on podał jej leki uspokajające. Że po nich usnęła, a on zaopiekował się nią, przebrał i otulił w łóżku pościelą. Miała się niczego nie domyślić. Następnego ranka czuł do siebie odrazę, poprzysiągł sobie, że więcej do tego nie dopuści. Chciał się pozbyć tych myśli, kiedy patrząc gdy spała wyobrażał sobie, co mógłby z nią robić.
To było silniejsze.
Opamiętał się dopiero kiedy doprowadził do zatrucia lekami, jakie potajemnie jej podawał. Weszły w reakcję z przeciwbólowymi. Właśnie to wspomnienie nocami wyrywało go ze snu. Wspomnienie jej oczu o poszerzających się w błyskawicznym tempie źrenicach, oddechu tak szybkiego, że aż uniemożliwiającego nabranie tchu. Wspomnienie tego, jak półprzytomną w panice zawlókł do łazienki i wepchnął palce do gardła prowokując wymioty, a następnie podłączył kroplówkę gdy obserwowała go zamglonym, pustym spojrzeniem, z nosa sączyła się krew, a on krzyczał, by nie zamykała oczu. Dopiero widząc, jak jej oddech się normuje osunął się na kolana, w ostatniej chwili przyciągnął ją z powrotem do toalety widząc, jak ciałem kobiety wstrząsa kolejna fala torsji. Przez całą noc sprawdzał jej tętno i oddech, wziął wolne na żądanie, zadzwonił też do jej pracy.
Nigdy w życiu nie był tak przerażony.
Problem leżał w tym, że nie wiedział, ile jeszcze wytrzyma.
“Szaleństwo” autorstwa Alex K. jest jednym z dwóch zwycięskich utworów wyłonionychw krótkim konkursie 2023 w kategorii opowiadania.
Komentarze
Jedna odpowiedź do „Szaleństwo”
Naprawdę jestem pod wielkim podziwem i uznaniem dla tego tekstu! Sama chciałabym tak zgrabnie zmieniać przebieg tej emocjonalnej historii. Uwielbiam gdy autor skupia się na każdej z emocji jakie wyczuwa bohater i aż pozwala by one nim rządziły do cna. Oby niedługo można było czytać więcej Twojej twórczości! Życzę kolejnych sukcesów i nie porzucenia tego co już masz!
Pozdrawiam Z.