W ostatnim czasie słowo “trauma” zyskało na popularności. Jest jak szufladka na wszystko, co niekomfortowe i nieprzyjemne w życiu. To jednak coś więcej niż dyskomfort i drobna przykrość. O traumie jako niespożytkowanej energii pisze Peter A. Levine w książce Obudźcie tygrysa. Leczenie traumy: “Traumy nie powoduje samo wydarzenie. Do jej narodzin przyczynia się powstała wówczas energia, która nie zostaje całkiem rozładowana. Nierozładowana część tej energii zostaje uwięziona w systemie nerwowym i może siać spustoszenie w ciele i umyśle.”
Trauma historyczna
Jednym jest trauma jako pokłosie sytuacji, w której nie mieliśmy siły sprawczej i nie byliśmy w stanie podjąć przysłowiowej rękawicy bokserskiej. Kolejną kwestią jest trauma jako nasze dziedzictwo, pozostałość po dziadkach i pradziadkach – trauma historyczna.
Wśród Polaków wzrosło w ostatnim czasie zainteresowanie rodzimym dziedzictwem kulturowym, o czym świadczy chociażby popularność książki Joanny Kuciel-Frydryszak, Chłopki. Opowieść o naszych babkach. Autorka w rzetelny i szczegółowy sposób opisała dawne życie na polskiej wsi, które było dużo bardziej okrutne i wyniszczające niż nam się wydaje. Dostaliśmy co prawda w szkole zastrzyk lektur opisujących biedę, lecz opis sporządzany na bazie archiwalnych listów i dokumentów wywiera jeszcze większy wpływ, a może i pozostawia blizny…
Kolejną książką, która uświadamia nam, że bagaż przez nas noszony obejmuje okres dużo szerszy niż od momentu narodzin jest Traumaland. Polacy w cieniu przeszłości Michała Bilewicza: “Tak, wszyscy żyjemy na grobach. Tu się uczymy, studiujemy, pracujemy […] Wszystko to dzieje się z traumatyczną historią w tle. A nawet nie w tle – tylko przez nią. Bez zrozumienia historycznej traumy nie sposób pojąć tego jak wygląda dzisiejsza Polska, jak Polacy reagują na porażki i sukcesy, jak radzą sobie z kryzysami i konfliktami, dlaczego nie potrafią rozmawiać o historii i traktują innych jak wrogów.”
Trauma przelana na taśmę filmową
Trauma historyczna przekłada się na potrzebę tworzenia i oglądania filmów o historii, szczególnie drugiej wojny światowej oraz Holocaustu. Twórcy podają nam je w różnych konwencjach – horror (Wilkołak, Demon), opowieść o bohaterstwie (Czerwone mąki), biografia (Piłsudski). W latach sześćdziesiątych w Polsce próbowano zmierzyć się z aktualnymi tematami w lżejszy sposób, dodający otuchy i optymizmu. Tego przykładem są komedie wojenne – Andrzeja Munka Zezowate szczęście, Sylwestra Chęcińskiego Sami swoi, a także Jak rozpętałem drugą wojnę światową Tadeusza Chmielewskiego.
We Włoszech dokumentowano powojenne realia i zniszczenia w nurcie włoskiego neorealizmu, czego przykładem jest film Złodzieje rowerów. Zmierzając się z tematem w ten czy inny sposób kino sprawia, że możemy rozładować energię i zadziałać upamiętniając tych, którym zawdzięczamy życie w wolnym kraju.
Kinowa pamięć
O pamięci w okrutny i odważny sposób opowiedział Wojciech Smarzowski w Weselu z 2021 roku. Dziadek panny młodej w trakcie tytułowego wesela rozpamiętuje czas wojny, kiedy zakochał się w młodej Żydówce. Wspomina okrutne czasy Holocaustu, które odbiły się na nim piętnem. Momentami, podobnie jak u Wyspiańskiego, postacie historyczne mieszają się z gośćmi weselnymi, lecz w tym wypadku dzieje się to tylko w głowie bohatera. Jest to jeden aspekt filmu. Drugim jest wiwisekcja uprzedzeń Polaków do innych nacji oraz relacji z nimi. Nawet w dziecięcej rymowance pojawia się motyw nienawiści i pogardy, które też są pokłosiem pokoleniowej traumy.
O pamięci, która powraca jak echo, opowiadał także Marcin Wrona w filmie Demon. Ponownie akcja rozgrywa się w trakcie uroczystości weselnej. Dostajemy tu jednak horror o dość nietypowym opętaniu pana młodego, po tym jak znajduje w ziemi ludzkie kości. Ojciec panny młodej próbuje zatuszować sprawę tłumacząc jego zachowanie zatruciem lub chorobą. Pewnych rzeczy nie da się jednak pochować na amen. Kolejne pokolenia i tak odkopią trupy przodków. Im wcześniej się z tym zmierzymy, tym szybciej jako naród będziemy w stanie przepracować własne traumy. Odkopywanie trupów sprawia jednak, że czujemy niepokój, lecz z drugiej strony bez pamięci o dziedzictwie i poległych tracimy część tożsamości narodowej.
Motyw nagrobków i odkopywania szczątek pojawia się u Władysława Pasikowskiego w Pokłosiu. Pamięć o śmierci Żydów jest starannie zamiatana, przez mieszkańców wsi, pod dywan. Bohater grany przez Macieja Stuhra zbiera wyrzucane żydowskie płyty nagrobne. Czuje wewnętrzną potrzebę walki z systemem, walki o prawdę i sprawiedliwość. Naraża się tym na ludzką wrogość, nienawiść i okrucieństwo. Nikt w końcu nie chce, żeby niewygodna historia ujrzała światło dzienne. Będzie musiał za to zapłacić, a także dowie się o paru niewygodnych tajemnicach, których sam nie chciał znać. Pasikowski, podobnie jak Smarzowski i Wrona, rozprawia się z okrutnym prześladowaniem Żydów w trakcie wojny.
O tym, że zmarłym należy się szacunek pamięta także główny bohater węgierskiego, nagrodzonego w Cannes, a także Oscarem, filmu Syn Szawła. Sonderkommando próbuje pochować ciało chłopca, mimo że naraża tym swoje własne życie. Wie, co prawda, że w każdym momencie mogą go zabić, ale zamiast walczyć o siebie, walczy o utrzymanie zasad moralnych i pamięci. Widzi także w chłopcu podobieństwo do własnego syna, co sprawia że odczuwa względem niego silniejsze uczucia. Widząc w poległych naszych przodków także możemy współodczuwać podobny ból, zwłaszcza w miejscach pamięci, takich jak obozy.
Idealnym podsumowaniem jest cytat z Wesela (2021): “Pamięć to straszna rzecz, ale bez pamięci człowieka nie ma”.
Mimo, iż minęły dekady, dalej na świecie toczą się wojny i występują podobne dramaty, tragedie i dylematy. Ludzie nie w pełni mają wpływ na własne życie, tak jak to pokazał ostatnio Damian Kocur w Pod wulkanem. Bezradność i oddalenie wpływa na psychikę człowieka jeszcze silniej. Podobnie odwracanie oczu i zapominanie. Zamykanie w szafie tego, co nieprzepracowane.
Miłosz Szczepanik