Zakątek poetki: Agnieszka Osiecka – Poezja szukania siebie i kochania życia 

Agnieszka Osiecka miała niezwykły dar do opisywania świata w sposób, który sprawia, że nawet najbardziej prozaiczne chwile stają się poetyckimi perełkami. Potrafiła zatrzymać się na chwilę, przyjrzeć się otaczającej rzeczywistości i z tej obserwacji wydobyć uniwersalne prawdy o ludzkich uczuciach, nadziejach i rozczarowaniach. Jej piosenki i wiersze nie są opowieściami o wielkich wydarzeniach czy bohaterskich czynach, ale o drobnych, pozornie zwykłych chwilach – o spotkaniu z przyjacielem, wspomnieniu dawnej miłości czy samotnym wieczorze. 

Dzięki temu jej poezja jest tak wyjątkowa i bliska ludziom, bo opisuje życie, które jest im znane – życie pełne drobnych gestów, ulotnych emocji, chwil, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się błahe, ale w jej ujęciu stają się istotą naszego istnienia. „Niech żyje bal” – chciałoby się powiedzieć – bo przecież całe życie to “bal jest nad bale”! Ale Osiecka wiedziała, że bal trwa krótko, a poranek bywa bolesny. I to właśnie w tej mieszance ulotnej radości i delikatnej melancholii tkwi magia jej poezji, która ukazuje nam się często jako dialog ze świadomością przemijania.

„Zielono mi”, ale czy na długo?

W twórczości Osieckiej często powraca motyw młodości jako czegoś, co cieszy, ale równie szybko przemija. Weźmy na przykład wiersz „Zielono mi”. Kto z nas nie czuł kiedyś tego przyjemnego, wręcz elektryzującego, uczucia intensywnego uniesienia, które, choć może być chwilowe, to pozostaje w pamięci? Osiecka doskonale uchwyciła stan ducha, kiedy serce chce śpiewać, a w głowie rozbrzmiewa melodia pełna nadziei. Ale nawet wtedy, gdzieś z tyłu głowy, pojawia się pytanie – czy to uczucie zostanie na dłużej? 

Osiecka wiedziała, że zieleń w końcu blednie, a radość jest tylko chwilowa. W końcu przychodzi „Wielka woda” – i nie, nie chodzi tu o nagłą powódź, ale o dorosłość, która zmywa z nas resztki młodzieńczej naiwności. Stojąc po kolana w tej metaforycznej wodzie, Osiecka potrafiła dostrzec piękno w trudnych chwilach. Bo przecież „wielka woda” może i zabiera, ale też oczyszcza.

„Oczy tej małej” – miłość to nie zawsze bajka

Wielu kojarzy Osiecką przede wszystkim z tekstami o miłości – i słusznie, bo któż inny potrafił tak pięknie uchwycić jej zawiłości? Poetka jednak najczęściej nie malowała miłości w różowych barwach. „Oczy tej małej” może i kiedyś błyszczały pełne nadziei, ale później zgasły. Miłość w jej poezji to nie zawsze bajka, lecz rzeczywistość, która bywa brutalna. To nie tylko uniesienia, ale też nieporozumienia, smutki i rozczarowania.

Można powiedzieć, że Agnieszka Osiecka w pełni poświęcała swoje życie pracy twórczej. Była jednak kobietą, która, mimo wielu sukcesów, nieustannie pragnęła odnaleźć prawdziwą miłość, a to pragnienie często kształtowało jej codzienność i wpływało na decyzje, które podejmowała. Jej relacje z mężczyznami były złożone i intensywne, a każde nowe uczucie wprowadzało ją w wir emocji, który był zarówno pełen radości, jak i bólu. 

Pisała: 

„W kochaniu, gdy szczerości brak
– czy warto ciągnąć bal?”

W miłości dostrzegała nie tylko piękno, ale i kruchość, co czyniło jej życie osobiste pasjonującym, ale i skomplikowanym. Intensywne doświadczenia emocjonalne stawały się dla niej inspiracją twórczą. Dzięki temu Osiecka mogła tworzyć historie, w których każda miłość była nowym odkryciem, a one same były jednocześnie próbami zdefiniowania tego, czym tak naprawdę jest prawdziwe uczucie.

„Małgośka” i inne przygody

Kiedy myślimy o „Małgośce”, widzimy przed oczami kobietę, która mimo rozczarowania, idzie przez życie z podniesioną głową. Osiecka wielokrotnie w swojej twórczości pokazywała takie bohaterki – kobiety, które, mimo przeciwności, mają w sobie siłę, by żyć dalej, śmiać się i kochać. Sama Osiecka była trochę jak Małgośka – nieraz dostawała od życia solidnego kopa, ale zawsze znajdowała w sobie energię, żeby ruszyć naprzód. „Nie żałuję” – mogłaby powiedzieć po latach, patrząc wstecz na wszystkie swoje romanse, które zakończyły się fiaskiem, ale stały się także źródłem jej twórczości.

Choć potrafiła opisywać trudne emocje, nigdy nie traciła poczucia humoru. W tekście „Uciekaj moje serce” ironizuje o swoich uczuciach, stara się uświadomić odbiorcom, że czasem trzeba po prostu uciec – od toksycznych relacji, od rutyny, od złych decyzji. Ale Osiecka wiedziała, że tak naprawdę przed sobą nie uciekniemy. Możemy próbować, ale gdzieś tam, w głębi duszy, zawsze zostanie jakiś smutek, którego nie da się wyrzucić z serca.

Jak pięknie jest rano, gdy jeszcze nie wszystko się stało,

i wszystko może się stać, tylko brać

Mimo nostalgii i melancholii, które przewijały się w jej poezji, życie było dla Osieckiej nieustannym źródłem inspiracji – pełnym wzlotów i upadków, radości i smutków, ale zawsze warte przeżycia. I choć wiedziała, że nie może trwać wiecznie, to właśnie w tej ulotności znajdowała najpiękniejszy sens życia. 

Osiecka przypomina ludziom, że to właśnie chwile są najważniejsze. Że życie to nieustanne szukanie – siebie, miłości, szczęścia. Ale nawet, jeśli czasem czujemy, że „Okularnicy” wyprzedzają nas na zakręcie, a świat wokół nas pędzi za szybko, warto zatrzymać się, spojrzeć wstecz z lekkim uśmiechem i pomyśleć. Bo przecież w tym tkwi cała mądrość życia – w akceptacji, że każdy dzień przynosi coś nowego, a każda porażka jest tylko krokiem w stronę kolejnej przygody.

Więc „Niech żyje bal”, niech żyje życie z całą swoją nieprzewidywalnością. A my, wzorem Osieckiej, możemy tańczyć, nawet jeśli czasem wszystko wydaje się krótkie, chwilowe i piękne jedynie w oczach poetek.

Iwona KamińskaPasjonatka twórczości poetyckiej. Pisze własne wiersze, a także chętnie czyta i analizuje utwory innych. Zafascynowana musicalami oraz muzyką jazzową. Obecnie studiuje animację kultury. Interesuje się kwestiami społecznymi, związanymi głównie z feminizmem oraz środowiskiem LGBTQ+.