W ostatnich dniach stycznia zapraszamy na pierwsze w 2023 roku Wiersze Zebrane twórców ulicy krótkiej!
Joanna Kamińska
Kres
Machina człowieka się dźwiga z popiołów
Choć z trudem, ze szczękiem buntują się kości
I szczerbią się zęby o krawędź padołu
Gdy wzejdzie znów będzie gotowy do drogi
Ze szczętem wciągnęło go święto stagnacji
W swój barwny korowód mieniącej się zorzy
Śmiertelnie strudzony podąża w ślad za nim
Na piaskach Arkadii swe ciało położy
Jolanta Sądel
obiecałeś
składasz białą wiązankę
na moich dłoniach
kwiaty rozpływają się
przepływają
przez palce
jak woda górskiego
strumyka
tylko że zanieczyszczona
przez Twoje kłamstwa
lodowate krople
cierpkich słów
osładzają mi
ten wieczór
korony drzew unoszą się
w powiewach wiatru
włosy natarczywie
opadają na twarze
policzki pokrywają się
krwistymi rumieńcami
a ja wciąż stoję
na szczycie wykreowanego
przez Ciebie wizerunku
wśród koron drzew oblepionych
głuchym szeptem
spadającym w dół
wraz z Twoimi obietnicami
stoję ze zwiędłymi kwiatami
podziwiając w strumyku
blade odbicie Twojej twarzy
w tym głupim przekonaniu
że jeszcze wrócisz
bo wrócisz
prawda?
zokladki
***
Jeżeli gwiazdy spadną tworząc wyspy
Będziesz najjaśniejszą z nich
na morzu bez dna
Ludzi takich jak ja i ty
Niech los da mi być falą
Co zmyje twoje ślady w piasku
Byś mogła iść – wiecznie
Bez poczucia straty czasu
Każde swoje życzenie
Rzuć w odmęty
A wyniosę ja na grzbiecie
Byś mogła się spełnić
Chociaż jestem tylko falą
zależną od księżyca
To przysięgam w jego pełni
Ze żadne prawo ziemi
wody nie zatrzyma
Między twoimi palcami
Będę zawsze – jak chwila.
Lecz może obmyje ci twarz
Którą ucałuje – letnia bryza.
Michał Chodacki
Deontologia
Czasem tak trzeba trzeba zrobić
Zagubić się i odnaleźć
Nie przespać nocy i żyć nad ranem
Upaść, natarcie ponowić i upaść
znowu raz jeszcze
Zadanie wziąć większe i cięższe
I kuć to gorące żelazo
co się hartuje w ogniu
Na twarzy- tej bez wyrazu
wyryć zmęczenie tygodnia
I znowu nie wyspać się może
I poczuć jak pożal się Boże
Jak wzburzone morze o zmierzchu
tak męczy ten bieg pełen przeszkód
czerwienna
***
Świat blednie mi u stóp
Czemu wszystko jest takie szare?
Nie chce w tym żyć
Bo moje rany
Wtulają się we mnie każdego dnia
Odzywają się z każdym spojrzeniem
Nie umiem się powstrzymać
Może pragnę tylko ciebie
Ale może w cale nie chce?
Nie chce cię słuchać i nie chce
Ciebie
Już nigdy więcej
Te myśli psują nas
Chociaż nikt tego nie mówi
By nie było już więcej ran
Maja Świdzińska
niewystarczająca
czuję się
jakbym dryfowała pośrodku jeziora
a wokół otaczały mnie ryby
z jednej strony
wiem że nic mi nie grozi
bo wokół pływają niesamowite okazy
przez które moje ciało nabiera szarości
i powoli blaknie w wodzie
i niby czuję się bezpieczna
bo nie zostanę złapana na żaden haczyk
póki na to nie pozwolę
ale ja
już nie mam nawet kogoś
kogo mogłabym zranić
a miłość
miłość ode mnie uciekła
powiedziała tylko
przepraszam
dla Ciebie nie ma już miejsca
Sara Maczkowska
spłoniemy
targani wiatrów emocjami,
niewzruszeni kojącymi ramionami.
łapiemy czas,
by uciec z białymi żaglami.
spychani na nieprzyjazny brzeg,
sprzedani, odkrywamy nową wyspę.
spychani w bezkresną głębie,
odnalezieni, odkrywamy, że żyjemy.
kołyszemy się ze słońcem
i wzruszamy z gwiazdami,
obserwując wypłowiałe fale
wyblakłe… wygłodniałe.
żywe, jak ogień,
który powoli nas spala
w środku,
a świat płonie
złudzeniami
wokół nas,
zamykając w żelaznych kratach
Wolność,
bo bez nich by nie istniała
w nas
Jej tajemnica
Wiktoria Skibińska
Tabletki na sen
Zaćmiły umysł
Kolejne tabletki
Które mają pozwolić
Spać mi samotnie
Na tej starej kanapie
Kiedy wiem
Że w naszym łóżku
Śpi każdej nocy
Tak dobrze mu
Tak błogo
Ciepło
Kiedy ja marznę
Odkryta z uścisku
Piotrek Kolasiuk
pokojowa nagroda nobla dla korporacji
za trudy i walkę, poświęceń twych hardych
tych znojów, co znosisz pokornie bez skargi
od pracy niesionych w odległej fabryce,
gdzie dzielisz po równo ten trud z pracownikiem
za daną mu szansę, by sprawdzić się w walce
o jutro jaśniejsze i byt korporacji,
gdy w znoju umażesz swe ręce wśród godzin
i zajmiesz się zyskiem (ktoś musi to robić)
za lasy w betonie, gdy znów Amazonię
plądruje pożoga i trawią ją ognie
za wodę przejrzystą i balans w przyrodzie,
gdy dziury po drzewach załatać chcesz blokiem
za ten supermarket i parking pod ziemią,
co luki wypełni po kinie, muzeum
za świński żart w pracy, za mnogie etaty
za stawki co uczą być odpowiedzialnym
za fabryk urodzaj, co gdzieś Bangladeszu
swą szansę na pracę dać chciałby też dzieciom
za lekcje pokory, za trud, przedsiębiorczość
za pokój z xBoxem i owoc przy wtorku
za wlepkę natural, za słomki z papieru
za flagę przy czerwcu, co mówi, że wspierasz
za raje, za klimat, za chrom i za plastik
swe dzięki oddaje dziś ci – korporacji
Oliwia Lesiecka
***
nim tam weszłam
starannie posegregowałam myśli
włożyłam do torebki
decyzje
które podjąć m u s z ę
czego nie pić!
na co się (nie)zgodzić!
i jakich chłopców
całować mogę
lecz później zobaczyłam
jak troski i zasady
pełzają pod wygiętym w łuk
kręgosłupem Violet
– są jak ziemia i proch
i boją się mojego sukcesu
opróżniłam torebkę
wzięłam szminkę i whisky
wchodząc w tętniących
szczęściem ludzi
6.07.2021
Dominika Kryj
Paraliż analityczny
Zmrok.
Dwa kwadranse do drugiej.
Sześć kwadransów poza zasięgiem.
Status active tylko w myślach.
Wymiana słów, ale nie w wiadomościach.
Zawieszenie, gdy widzę sufit leżąc w pościeli.
Próbuję złamać szyfr.
Rzeczywistość vs ja.
Kornelia Trusiewicz
Elokwencja
Są rzeczy wykraczające poza ludzki rozum i oko,
Brutalne myśli nie wypowiedziane na głos są jak wygłodniałe wilki,
Które gdy dostrzegą swą ofiarę, rozerwą ją na strzępy.
Po bolesnym skowycie następuje cisza,
Jedynie krew i unoszący się odór śmierci jest dowodem cyklu prawdy tego świata.
Na wiosnę w tym miejscu zasadzę nasz Cyklamen