Niezwykły powrót – recenzja filmu „Wieloryb”

Sześciu aktorów, jedno mieszkanie, zbiór dialogów. Tak można by opisać „Wieloryba” w reżyserii Darrena Aronofsky’ego. Jak to możliwe, że biorąc pod uwagę wspomniane elementy, jest on jednym z najbardziej emocjonalnych filmów, jakie obejrzałem w życiu?

Film porusza wiele trudnych tematów, między innymi kwestie depresji, otyłości, samotności, roli rodzica. Każdy z nich potraktowany jest odpowiednio poważnie i dogłębnie. Nie jest to film, w którego połowie uświadomimy sobie, do czego to wszystko doprowadzi. To film o ciągłej walce i woli walki, mającej (jak to w życiu) swoje wzloty i upadki. Dużo jest tu poszukiwania zrozumienia, opieki. Nie tylko ze strony głównego bohatera – właściwie każda postać poszukuje tu ciepła drugiej osoby – niektórzy po prostu nie chcą tego przyznać przed innymi, a może nawet przed samymi sobą.

„These assignments don’t matter. This course doesn’t matter. College doesn’t matter. These amazing, honest things that you wrote, they matter”

Świetnie zarysowana jest także rola Frasera jako nauczyciela literatury. Prawdziwego. Jest to nauczyciel, który stanie po stronie uczniów ryzykując wszystko. Który będzie czytał szkolne eseje wieczorami, uśmiechając się, widząc rozwój lub choćby próby bycia szczerym czy kreatywnym. To odejście od sztywnego trzymania się wymagań i ocen, a skupienie na nieszablonowości i pasji, rzeczach tak istotnych w przypadku sztuki.

“I guess darkness serves a purpose: to show us that there is redemption through chaos”

Zdecydowanie błyszczy tutaj rola tytułowego bohatera. Brendan Fraser prezentuje ogromny wachlarz emocji. Jest autentyczny i ludzki. Gesty, mimika, słowa, ale także drobne detale scenografii, pięknie ukazują jego sentymentalizm i pragnienie dobra. Wierzymy w każdą emocję aktora, czując razem z nim radości i upadki.

Kariera Brendana Frasera to niezwykłe redemption story zakończone właśnie rolą w „Wielorybie”. Swoją karierę rozpoczął w młodym wieku, szybko osiągając sukces i otrzymując role w takich blockbusterach jak choćby „Mumia”. Fraser był w pełni oddany swojemu zawodowi, samodzielnei wykonując sceny kaskaderskie. Doprowadziło to do silnych problemów zdrowotnych i szeregu operacji. W pewnym momencie zaczął wycofywać się z Hollywood, przyjmując coraz mniejsze role. Po latach przyznał, że będąc u szczytu kariery stał się ofiarą przemocy seksualnej, co razem z problemami zdrowotnymi i osobistymi doprowadziło do trwającej wiele lat, silnej depresji. Rola w „Wielorybie” to odkupienie aktora i powrót na szczyt po latach kryzysu. Brendan Fraser za rolę Charliego został wyróżniony nagrodami BAFTA, AACTA, a ostatnio także Oscarem za rolę pierwszoplanową.

I to może właśnie przez te trudne przeżycia, Fraserowi tak dobrze wychodzi ukazanie i przeniesienie emocji. Ujęcie depresji, upadków, nadziei. To budująca myśl, że cierpienie może mieć sens, być po coś.

“I think this is sad because this whale doesn’t have any emotions. (…) He’s just a poor big animal.”

Całości doświadczenia dopełnia wspaniale opracowana charakteryzacja głównego bohatera. Nakładany na Frasera kostium ważył ponad 100 kg, a proces charakteryzacji każdorazowo pochłaniał około siedmiu godzin. Dzięki temu jednak, w połączeniu z mistrzowską grą Frasera, możemy odczuć ogrom Charliego. Poczuć trud każdego kroku i ruchu. Dostrzec tragedię bohatera. Charakteryzacja, wykonana przez Adrien Morot, została doceniona statuetką za kostiumy na tegorocznej gali wręczenia Oscarów.

„Bojack, I see you”

Myśląc o seansie, przypomniałem sobie o jednym z najlepszych odcinków serialowych, jakie miałem okazję zoabczyć. “Free churro”, jeden z odcinków serialu “BoJack Horseman”, ukazuje niemal trzydziestominutową mowę pogrzebową. Brak zmiany lokacji. Praktycznie przez cały odcinek patrzymy na twarz głównego bohatera stojącego w miejscu. Całość akcji to monolog. Potrzeba naprawdę ogromnego talentu, aby zmieścić w wypowiedzi tak wiele emocji. Aby, pomimo braku akcji, utrzymać uwagę widza. Mało tego – wzbudzić silne uczucia, refleksje. Ten krótki odcinek to niezwykła zabawa egzystencjalizmem, popkulturą i – tak ludzkimi – problemami. „Free churro” zdobyło nominację do Emmy, co jest rzadkością w przypadku seriali, szczególnie animowanych. Otrzymało również nagrodę Anny za dubbing.

___

Przemek Celiński – student i pasjonat-amator psychologii. Dawniej copywriter hurtowych tekstów, z czym już (na szczęście) skończył. Interesuje się popkulturą, a szczególnie fantastyką, a także nowinkami technologicznymi. Zagorzały wolontariusz i okazjonalny wychowawca kolonijny. Gdy ma czas wolny wpada w love-hate relationship z wszelkiego rodzaju poradnikami i internetowymi kursami.