Fundacja Banina ruszyła przez wsie Roztocza i Grzędy Sokalskiej, by dać mieszkańcom tak rzadko przez nich widziany teatr. Równocześnie zbiera ich historie – bo historia Polski to historia rodzin.
„Słoneczna Dolina – scenki komediowe” to spektakl na podstawie powieści roztoczańskiego pisarza,
Stefana Dardy. Banina zamieniła jego powieść grozy na komediową etiudę. Autorką scenariusza jest
Marta Fortowska, a reżyserem – Bartłomiej Miernik. W role wciela się szóstka aktorów. Skład o tyle
ciekawy, że składający się z artystów z różnych miejsc i środowisk. Grają Martyna Chałas, Dominika
Arct, Dominika Jarosz, Elisaveta Milintsevich, Solomiia Mardarovych oraz Denis Jakubowski.
Na przełomie czerwca i lipca Banina dociera z krótką etiudą do mieszkańców wsi Pogranicza polsko-
ukraińskiego. Cały zespół przemieszcza się na rowerach od Rybnicy do Gołębi, po drodze wystawiając
spektakl w Siedliskach, Machnowie Nowym, Teniatyskach, Dyniskach, Tarnoszynie, Przewodowie,
Chłopiatynie i Żabczu. Codziennie inna wieś i inna widownia. A wśród niej miejscowi, którzy
wspomniane wsi znają od pokoleń. Albo i trochę krócej, bo czasem ich rodziny zostały przesiedlone w
ramach akcji „Wisła”. A Machnów Nowy trudno znać od pokoleń, bo zaistniał na mapie Polski
dopiero, gdy powstał PGR, a wokół niego rzeczona wieś.
Po drodze mijają miejsca, które całkowicie wymarły. Wieś, której ostatnia mieszkanka umarła kilka lat
temu. Opuszczone ośrodki zdrowia, szkoły i przedszkola, które popadają w ruinę, bo młodzi
wyjeżdżają, więc nie ma kto się w nich uczyć. Banina przyjeżdża do tych miejsc w ostatnich chwilach
ich istnienia. Może dla niektórych jest jeszcze nadzieja, jak dla Tarnoszyna, gdzie młode strażaczki
założyły właśnie drużynę i chcą angażować do niej jeszcze młodsze koleżanki. Albo dla Dynisk, gdzie
będący od dwudziestu dwóch lat proboszczem kościoła parafialnego ksiądz robi wszystko, by
podtrzymać pamięć o historii wsi, w której przed laty przebywał Artur Grottger. Ale czy to wystarczy
kolejnym pokoleniom? Czy to nie ostatnie tchnienia zaangażowania w lokalną społeczność, nim ta
zacznie całkowicie wymierać? Nim podzieli los wsi, która już nie istnieje?
Świadkami historii tych miejsc są ludzie. Zwłaszcza ci starsi, którzy nie zawsze mają komu przekazać
swoje wspomnienia. Gdy słyszą, że Banina poszukuje opowieści z przeszłości, czasem sami
przychodzą, by opowiedzieć o tym, czego doświadczyli. Większość rozmów toczy się zaraz po
spektaklach, gdy pada pytanie „Są Państwo stąd?”. Ale czasem te najciekawsze opowieści padają, gdy
zespół siedzi przy herbacie, a nagle w jadalni niewielkiego drewnianego domu pojawia się starsza
pani i snuje historie swojej rodziny.
A historia Polski jest historią rodzin. To historie poszczególnych rodzin zbudowały historie tych wsi. W
tych podstawowych grupach społecznych ludzie tworzyli swoje tradycje, które potem rozszerzały się
na sąsiadów i całe lokalne społeczności. To od rodzin zaczynają się historie o wigilijnych i weselnych
tradycjach czy płatanych w dzieciństwie psikusach. Bo nas w rodzinie było sześcioro, a to już dobra
banda. A dokładając sąsiadów, dużo śmiesznych rzeczy można było we wsi zrobić.
Na podstawie zebranych podczas rajdu historii Marta Fortowska napisze scenariusz. Drugi tworzony
w ramach projektu spektakl swoją premierę będzie miał 14 sierpnia o 19:00 w Cerkwii Św. Mikołaja w
Siedliskach. Z jednej strony cały projekt daje ludziom wsi często nieznany im wcześniej teatr. Ale
całość ma jeszcze jeden, chyba jeszcze ważniejszy cel. Zachowanie tożsamości i pamięci o tym, czego
już nie ma. I tym, czego zaraz nie będzie. Po to – jak powiedział proboszcz parafii w Dyniskach – „żeby
coś zostało”.