Wiktor Pachocki – członek stowarzyszenia Polska 2050, członek Instytutu Młodzieżowego, aktywista klimatyczny oraz społeczny. Na co dzień uczeń warszawskiego liceum. W rozmowie z Karoliną Nurzyńską podsumował rok 2021, opowiadając o pozycji Polski w Europie, zmianach w obszarze praworządności naszego kraju oraz o szansach na rok 2022.
To teraz może trochę o tej polityce i zmianach, które dzieją się w sprzeczności z demokracją. Czy w roku 2021 jesteśmy Europejczykami jakby trochę mniej jako Polacy, czy nadal mimo wszystko Unia Europejska w Polsce jakoś funkcjonuje. Biorąc pod uwagę kary nakładane przez Trybunał Sprawiedliwości, biorąc pod uwagę ogólną narrację – głównie rządzących – jak uważasz, że zmieniliśmy swoją pozycję w Unii Europejskiej względem roku poprzedniego?
Polska jest w Unii Europejskiej tak długo, jak Polacy czują się Europejczykami i Europa naprawdę nie chce, żebyśmy robili tak zwany polexit, o którym tak głośno się mówi. Ale Polska władza robi wszystko, aby osłabić pozycję Europy w oczach Polaków, co jest straszne. Tak naprawdę ja urodziłem się już w Unii Europejskiej, w czerwcu 2004 roku, czyli miesiąc po dołączeniu Polski do UE i nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli w pewnym momencie Unię opuścić. I to też nie wygląda tak, że Unia będzie chciała nas wyrzucić z tej wspólnoty narodów, ale polski rząd robi wszystko, żeby umniejszyć rolę UE w Polsce. Mimo, że wie, że bardzo potrzebujemy Funduszu Odbudowy. Nie chcę też, żeby to, co przed chwilą powiedziałem, zostało mylnie odebrane. Wielu Polaków traktuje Unię Europejską jako wielką skarbonkę, z której będziemy sobie wypłacać pieniądze na dalszy rozwój i tu kończy się nasze uczestnictwo. Unia Europejska jest wielką wspólnotą narodów europejskich, które jednoczą przede wszystkim wspólne wartości i wspólna historia życia na jednym kontynencie. Nie możemy zapominać o tych wartościach, które dla istnienia Unii są niezwykle istotne. Nie powiedziałbym, że jesteśmy mniej Europejczykami, ponieważ wiele Polaków zdaje sobie sprawę z tego, jak UE jest istotna dla Polski. Natomiast mogę powiedzieć, że polski rząd nareszcie pokazał swoją prawdziwą twarz i fakt, że nie na rękę jest dla nich Polski w Unii, bo to im po prostu zagraża. Unia Europejska stara się na tyle, na ile może, pomagać nam i współpracować, ale widzi to, co się dzieje. Widzi to, że władza w Polsce nie jest demokratyczna i PiS dąży do tego, aby przejąć władzę w każdej możliwej dziedzinie kraju. Polska nadal jest w Unii Europejskiej i mam nadzieję, że to się nigdy nie zmieni. Dopóki Unia jest dla nas, my powinniśmy być dla Unii. Powiedziałbym, że w 2021 nie odsunęliśmy się od Europy jako obywatele, ale odsunęliśmy się jako kraj. Nasza władza nie szanuje Unii Europejskiej i traktuje ją w taki sposób, że najlepiej jakby Unia dawała nam pieniądze, ale całkowicie nie interesowała się tym, co dzieje się w naszym kraju. No i to jest podejście błędne.
Biorąc pod uwagę sankcje, które nałożył na nas Trybunał Sprawiedliwość oraz zmiany w kontekście praworządności jakie przeszedł nasz kraj, ile rzeczy mógłbyś powiedzieć, że zmieniły się w Polsce w tym obszarze na gorsze? Chciałabym zapytać również o te lepsze, ale byłoby to zbyt trudne pytanie…
W kontekście praworządności nie jestem w stanie wymienić ani jednej rzeczy, która zmieniła się na lepsze, a całą listę tych, które zmieniły się na gorsze. Zaczynając od zeszłorocznego, opublikowanego w tym roku wyroku odnośnie zakazania aborcji ze względu na wady płodu. Samo opublikowanie tego wyroku, abstrahując od jego treści, udowadnia nam, że władza nie interesuje się nawet tym, jak powinno działać państwo prawa. Przypominam, że w naszym kraju obywatele powinni działać w granicach tego, czego prawo nie zabrania, a władza powinna działać tylko i wyłącznie w granicach tego, na co prawo pozwala. Polska władza jest na bakier z tą zasadą. Zdecydowanie wykorzystuje każdą dziurę w polskim ustroju, ale też jawnie łamie polskie prawo i Konstytucję. Sam fakt, że ten wyrok został opublikowany w styczniu, a wyrok zapadł 22 października. Ja widzę trzy miesiące, które upłynęły od spotkania Trybunału Julii Przyłębskiej – bo nie nazwę tego Trybunałem Konstytucyjnym, bo obraziłbym w tym momencie polską Konstytucję – do momentu opublikowania wyroku. Zgodnie z prawem powinno to się odbyć od razu po opublikowaniu wyroku. Zazwyczaj jest to kilka dni, ale nie oszukujmy się, 3 miesiące to nie jest kilka dni. Później Trybunał w kwietniu orzekł, że Adam Bodnar nie może dłużej pełnić funkcji Rzecznika Praw Obywatelskich, bo jak wiemy, jego kadencja się skończyła, ale Sejm nie mógł się przez ponad pół roku zdecydować się na to, kto powinien zostać RPO. W ramach ciekawostki, tutaj ten wyrok został opublikowany od razu. W tym momencie pojawiły się głosy o tym, że rząd chciałby, aby zostało utworzone nowe stanowisko, w ramach zastępstwa urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich do momentu jego wyboru. Trudno jest nawet wytłumaczyć ten pomysł, bo ja na przykład nie rozumiem jak urząd wynikający z polskiej Konstytucji miałby zostać zastąpiony jakąś marionetką. Takie plany mimo wszystko były. Możemy jasno stwierdzić, że Trybunał Konstytucyjny już nie działa. Jest Trybunałem polskiego rządu, a nie Konstytucyjnym. Wydaje wyroki w taki sposób, aby władza z nich skorzystała. Tak naprawdę jest wykorzystywany w sprawach politycznych. Wyrokiem dotyczącym aborcji Trybunał nawet nie powinien się zajmować, bo to nie jest sprawa prawna, tylko sprawa społeczna. Jeśli polski Sejm chciał zakazać aborcji z przesłanek embriopatologicznych, to powinien był to zrobić w Sejmie, a nie w Trybunale. Przegłosowując to większością głosów, a nie robić to w taki sposób, ponieważ to jest nielegalne. Później mamy Lex TVN, które ostatecznie nie doszło do skutku, a obok ogromną grę medialną Andrzeja Dudy. Wszyscy wiemy, że on nie podjął tej decyzji na przekór polskiemu rządowi, tylko po prostu wyciągnęli tę sprawę, aby zakryć wzrost cen prądu, gazu i energii. Oczywiście tutaj, wielki-szanowny Prezydent Andrzej Duda ustawy tej, jak mówił, podpisać nie mógł. To wydaje mi się, że w tym wszystkim jest najgorsze, że polski rząd wyciąga sprawy fundamentalne dla polskiej praworządności, aby ukryć to, co działa nie tak. Tak było między innymi w przypadku aborcji, której ostatecznie zakazali, tak było z Lex TVN i takie rzucanie granatem dymnym w momencie, gdy coś nie działa jest straszne. 2021 zdecydowanie był rokiem tragicznym dla polskiej praworządności i boję się tego, co może wydarzyć się w 2022. Ja w roku 2021 już po wyroku odnośnie RPO codziennie, kiedy budziłem się i włączałem internet bałem się, że kawałek polskiej praworządności znowu zostanie wykrojony. To było bardzo charakterystyczne dla tego roku, że właśnie codziennie działo się coś strasznego. Codziennie mogliśmy obudzić się, włączyć Onet, włączyć TVN i właściwie każde źródło informacji, może poza TVP i Gazetą Polską, i zobaczyć, że władza znowu przekroczyła swoje uprawnienia. No ale właśnie tak traktowana jest w Polsce praworządność.
Pytałam już, czy mniej jest w nas z Europejczyków, czy mniej jest w Polsce praworządności, ale może jednak jest coś w Polsce, z czym wchodzimy w ten 2022 rok, co narodziło się w roku ubiegłym?
Ja bym powiedział, że – chociaż jest to symboliczne przejście i nie zmienia to nic, poza cenami gazu i prądu – będąc już uszczypliwym. – Możemy wejść w 2022 z nadzieją. Tego nam trzeba – nadziei działania oraz, żeby każdy obywatel budził się i wiedział, że musi dołożyć swoją cegiełkę, abyśmy żyli w normalnym kraju z normalną władzą nie przekraczającą swoich uprawnień. Wydaje mi się, że dopóki większość z nas nie uświadomi sobie tego, że to, co robi Zjednoczona Prawica, jest w demokratycznym i praworządnym państwie niedopuszczalne, tak długo będziemy żyć w państwie, które dąży do autorytaryzmu. Które według indeksu demokratyczności, zalicza ogromne spadki. Mam nadzieję, że wejdziemy w 2022 rok również z działaniem i każdy zmobilizuje się do tego, żeby tworzyć ten kraj lepszym. Tylko każdy z nas rzeczywiście musi wstawać rano i wiedzieć, że musi zrobić to, co do niego należy. W tym momencie już pójście na wybory i postawienie krzyżyka nie wystarczy. Wybory są za 1,5 roku, według planu, a polska demokracja sypie się już teraz.
Jakieś życzenia na 2022?
Przykro mi, bo od momentu, w którym interesuję się polityką, widzę że idziemy naprawdę w złym kierunku. I przykro mi, bo widzę, że wiele osób przykłada rękę do tego, żeby było lepiej, dużo ludzi walczy, próbuje działać. Problem jest według mnie w tym, że nie chcemy się jednoczyć ze sobą, rozmawiać, tylko każdy z nas ma swój plan na to, jak powinno się działać i nikt nie chce słuchać innych osób. Moim zdaniem jedyna szansa na to, żebyśmy żyli w Polsce, z której każdy będzie dumny. Musimy ze sobą rozmawiać. Szanować się na tyle, żeby widzieć, że tak naprawdę każdy z nas ma jeden wspólny cel i nieważne, czy jesteśmy w Młodzieżowym Strajku Klimatycznym, w Ruchu Młodych Wkurzonych, czy jesteśmy lewicowi, prawicowi czy centrowi. Nieważne na kogo głosujemy – musimy zrozumieć, że przed nami zawsze stoi drugi człowiek, który chce dla tej polski zrobić jak najlepiej. Oczywiście nie mówię tu o osobach, które w polityce są po to, aby zarobić jak najwięcejze spółek skarbu państwa. Dopóki nie zjednoczymy się i nie zrozumiemy, że jedyną szansą na zwycięstwo jest rozmowa z drugim człowiekiem, nie będziemy żyć w tolerancyjnej, europejskiej Polsce, z której obywatele nie będą wyjeżdżać ze strachu przed tym, co może wydarzyć się w kolejnym roku. Kiedy już Polska będzie krajem wolnym i demokratycznym, bo teraz takim nie jest, będziemy mogli się sprzeczać jak chcemy, żeby nasz kraj wyglądał w przyszłości, jaką chcemy obrać drogę – czy bardziej liberalną, czy bardziej konserwatywną. Na ten moment najważniejsze jest to, żeby każdy z nas mógł chociażby wyrazić te swoje poglądy w wolny sposób – bez obawy, że dostanie gazem pieprzowym po twarzy – albo że zostanie zamknięty w więzieniu na 48 godzin, tylko dlatego, że wyszedł na ulicę. Bez obawy o to, że jest szpiegowany w swoim telefonie, bo nie zgadza się z tym, co mówi władza. Starajmy się traktować w taki sposób, jakby każdy z nas chciał zrobić coś dobrego dla kraju. Rozmawiajmy ze sobą i wspólnie znajdźmy jakieś rozwiązanie dla problemu tego, że Polska idzie w stronę autorytaryzmu. W momencie, w którym Polska stanie się krajem demokratycznym, będziemy w rozmawiać w kolejnych sprawach. Dopóki ta władza będzie w tym miejscu, w którym jest, dopóki PiS będzie rządził naszym krajem, to nasz kraj ani nie będzie zielony, ani nie będzie tolerancyjny, ani nie będzie dla każdego obywatela. Nie oszukujmy się, że przekonamy ich do tego, żeby zrealizowali któryś z tych postulatów. Jeśli oni coś robią dla nas, to wyłącznie dlatego, żeby nas uciszyć i te postulaty nigdy nie są spełniane w 100%. Miejmy nadzieję, że w 2022 Polacy będą mogli się zjednoczyć.