Po kilku latach w polskiej reprezentacyjnej piłce ręcznej nadszedł przełom. Oglądając mecze Biało-Czerwonych kibicom wcale nie musi towarzyszyć nuta zażenowania, a końcowe wyniki to nie zawsze druzgocące przegrane. Momentem, gdy ten obraz był szczególnie widoczny, były zeszłoroczne mistrzostwa Europy w Egipcie. Teraz przed drużyną Patryka Rombla kolejny sprawdzian.
Przebudzenie
Patryk Rombel został trenerem polskiej kadry szczypiornistów w roku 2019. Wówczas nic nie wskazywało na to, że w najbliższych latach poziom piłki ręcznej w Polsce choć trochę zbliży się do tego z czasów orłów Wenty i okresu ostatnich wielkich sukcesów szczypiorniaka w naszym kraju. Początek trenerskiej przygody Rombla z reprezentacją też nie zapowiadał żadnej poprawy. Wręcz przeciwnie – od objęcia przez niego drużyny do końca 2020 roku statystyki były druzgocące. Biało-Czerwoni pod jego wodzą ponieśli porażki aż trzynaście razy. Do tego dwa remisy i zaledwie pięć zwycięstw, w tym dwa z Algierią i jedno ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Dla formalności, nawet na kontynencie azjatyckim państwa nie odnoszą żadnych sukcesów, więc triumf nad nimi raczej nie był oznaką siły.
Kiedy wydawało się, że kolejne lata reprezentacji pójdą na stracenie, przed podopiecznymi Patryka Rombla stanęło wyzwanie – mistrzostwa świata w piłce ręcznej. W 2021 roku czempionat był rozgrywany w Egipcie, a Polska awansowała na niego dzięki tak zwanej “dzikiej karcie”. Po występie Biało-Czerwonych nie spodziewano się właściwie niczego, mieli tam pojechać się ograć, jako drużyna zaznać atmosfery światowej imprezy. Obrazu trwającej w ostatnich latach porażki polskich szczypiornistów niech dopełni fakt, że żadna z krajowych stacji telewizyjnych nie wykupiła praw do transmisji.
Polacy jednak zaskoczyli. Najpierw, nim jeszcze zaczął się czempionat, dwukrotnie pokonali Turków w eliminacjach mistrzostw Europy 2022. Na samych mistrzostwach świata w pierwszej fazie grupowej pokonali Tunezyjczyków i Brazylijczyków, a przegrali tylko z Hiszpanami, ustępując im zaledwie jednym punktem. To dało im awans do drugiej część tego etapu. W niej zmierzyli się Urugwajczykami, Węgrami i Niemcami, kolejno wygrywając, przegrywając i remisując. Choć to nie dało im awansu do kolejnej części rozgrywek, powodów do wstydu definitywnie nie było. Wręcz przeciwnie – podczas czempionatu w Polsce na moment powróciły wspomnienia, gdy mecze piłki ręcznej były włączane w tysiącach telewizorów w kraju. To dzięki temu, że w trakcie turnieju o zakup do praw pokusiła się Telewizja Publiczna, a kibice mogli wspierać szczypiornistów z polskim komentarzem.
To było przebudzenie, odrodzenie. W końcu jak inaczej można nazwać sytuację, w której nagle grająca dotychczas beznadziejnie drużyna osiąga tak wysoki poziom? Bo u Polaków mogły się podobać nie tylko wyniki, ale też styl ich osiągania. Kadra Rombla mogła się naprawdę podobać i dawać ogromne nadzieje na przyszłość.
Statystyki? Bez euforii
Od tamtych mistrzostwa świata minął już prawie rok. Biało-Czerwonym nie udało utrzymać się doskonałej passy ze stycznia zeszłego roku, gdy na osiem rozegranych meczów wygrali aż pięć. W jedenastu spotkaniach podopieczni Patryka Rombla przegrali jedenaście z nich. Mimo tego przed europejskim czempionatem nie ma powodów do rozpaczy. Pomijając pojedyncze znacznie słabsze spotkania Polacy wyglądają naprawdę dobrze. Mamy świetnie obsadzoną bramkę, bramkostrzelnego Arkadiusza Morytę czy coraz lepiej wpasowującego się w koncepcję drużyny Kamila Syprzaka, który na co dzień gra we francuskim Paris Saint-Germain. Pojawiają się też młodzi, a cała polska osiemnastka wydaje się być… nie, nie wybitną ekipą, która na arenie międzynarodowej może walczyć o laury, ale już na pewno silną drużyną, która wciąż się kształtuje, definitywnie nie powoduje, że kibice chcą sobie zasłaniać oczy, a do tego potrafi sprawić wszystkim miłą niespodziankę.
Na Euro nie będzie jednak łatwo. W fazie grupowej Polska trafiła na Niemcy, Austrię i Białoruś. Może nie jest to grupa śmierci, ale o awans Biało-Czerwonych będzie niezwykle trudno. Niemiecka reprezentacja jest zbudowana w dużej mierze ze szczypiornistów na co dzień grających w ichniejszej Bundeslidze. To najlepsza liga świata w tej dyscyplinie, wypełniona świetnymi jednostkowymi graczami, którzy także w rywalizacji reprezentacyjnej są gwarantem najwyższej jakości. Ostatnie mistrzostwa Europy zakończyli na piątym miejscu, jednak zeszłoroczny czempionat w Egipcie nie był dla nich udany. Podopieczni islandzkiego selekcjonera Alfreda Gislasona byli sklasyfikowani dopiero na dwunastej lokacie.
Z tej trójki to Austriacy wydają się być najłatwiejszym rywalem. Choć mają w swojej drużynie kilku szczypiornistów na co dzień występujących w Bundeslidze, ich skład opiera się na graczach z rodzimej ligi. Wydaje się, że ich najmocniejszym punktem jest obecnie Nikola Bilyk, zawodnik aktualnego mistrza Niemiec, THW Kiel. Białoruscy sportowcy z powodu sytuacji politycznej kraju w ostatnim czasie zeszli raczej na drugi plan w rywalizacji. W piłce ręcznej ich obecność jest jednak widoczna znacznie bardziej niż w innych dyscyplinach. Na mistrzostwach Europy będę mieli w swoim składzie chociażby Artsema Karalka, obrotowego Łomży Vive Kielce, czy kolejnego ze szczypiornistów kieleckiej drużyny, Władysława Kulesza. Białoruska ekipa jest też napakowana tymi, którzy występują w klubach należących do Ligi SEHA. Tym samym w tej rywalizacji z Polską zapowiada się, że górą powinni być raczej przeciwnicy Biało-Czerwonych.
Osiemnastka Rombla
Jakie są oczekiwanie samych polskich zawodników, którzy w piątek staną do walki w pierwszym meczu turnieju? – Dla każdego z nas podstawowym celem jest wyjście z grupy. Niewątpliwie kluczowy będzie mecz numer jeden, z Austrią. To groźna drużyna. Analizowaliśmy ją, podobnie jak pozostałe zespoły – mówił środkowy rozgrywający reprezentacji Michał Olejniczak w rozmowie przeprowadzonej dla portalu Weszlo.com. Do kolejnej fazy rozgrywek awansują po dwa zespoły z każdej z grup. Grający na co dzień w Łomży Vive Kielce szczypiornista skomentował też ostatnie miesiące rozwoju reprezentacji i to, jak rozwija się ona pod wodzą Patryka Rombla. – Myślę, że jesteśmy na właściwiej drodze, by to zrobić [popełniać mniej błędów w spotkaniach – przyp.red.] – taktykę trenera Rombla rozumiemy już bardzo dobrze, mówię tu szczególnie o tych zawodnikach, którzy na co dzień grają w Płocku i w Kielcach. System naszego selekcjonera jest bowiem bardzo zbliżony do tego, co proponują trenerzy Dujszebajew i Xavi Sabate, dlatego łatwiej nam się wdrożyć w taktyczne ramy. Pozostali koledzy też opanowali go w odpowiednim stopniu, dlatego liczę, że nadal będziemy szli do przodu.
W środę, dwa dni przed rozpoczęciem rywalizacji w mistrzostwach świata trener polskiej reprezentacji podał nazwiska osiemnastu zawodników, których zabierze na rozgrywany na Słowacji i Węgrzech mecze. – Wspólnie ze sztabem długo analizowaliśmy poszczególne warianty. Sporo przegadaliśmy. Zespół, który wyleci we środę do Bratysławy w mojej głowie już jest klarowny – mówił jeszcze przed ogłoszeniem powołań. Przez pozytywne wyniki testu na koronawirusa ze składu wypadli Rafał Przybylski i Dawid Dawydzik. Ten pierwszy jest jednym z najczęściej krytykowanych za kadencji Rombla szczypiornistów, jednak obsada jego prawej strony generalnie nie zachwyca. Pozostaje obawa o to, czy dwa pozytywne testy nie będą jedynie początkiem problemów Polaków. Podczas mistrzostw zawodnicy i sztab będą testowani co kilka dni, a następne wyniki wykluczające z rywalizacji mogą być tylko kwestią czasu.
Skład reprezentacji Polski na mistrzostwa świata na Węgrzech i Słowacji:
Bramkarze | Adam Morawski (Orlen Wisła Płock), Mateusz Kornecki (Łomża Vive Kielce) |
Lewoskrzydłowi | Jan Czuwara (Vardar Skopje), Przemysław Krajewski (Orlen Wisła Płock) |
Lewi rozgrywający | Kacper Adamski (Energa MKS Kalisz), Ariel Pietrasik (TSV St. Otmar St. Gallen), Damian Przytuła (Górnik Zabrze), Kacper Adamski (Energa MKS Kalisz), Piotr Chrapkowski (SC Magdeburg), Szymon Sićko (Łomża Vive Kielce) |
Środkowi rozgrywający | Maciej Pilitowski (Energa MKS Kalisz), Michał Olejniczak (Łomża Vive Kielce), Piotr Jędraszczyk (Piotrkowianin) |
Prawoskrzydłowi | Arkadiusz Moryto (Łomża Vive Kielce), Michał Daszek (Orlen Wisła Płock) |
Obrotowi | Bartłomiej Bis (Górnik Zabrze), Kamil Syprzak (Paris Saint-Germain), Maciej Gębala (SC DHfK Lipsk), Patryk Walczak (Vardar Skopje) |
Grupowe mecze reprezentacji Polski (grupa D):
14 stycznia, 20:30 | Austria – Polska |
16 stycznia, 20:30 | Białoruś – Polska |
18 stycznia, 18:00 | Polska – Niemcy |
Wszystkie spotkania odbędą się w Bratysławie. Będą one transmitowane w telewizyjnym kanale Eurosport 1 i Playerze.