Dwie odsłony lodu. Amerykański rocket man i dopingowy skandal. Momenty z Pekinu, część 1.

Na igrzyskach olimpijskich w Pekinie łyżwiarstwo figurowe pokazało swoje dwie twarze – z jednej strony dyscyplinę jako wyrażenie artystycznego kunsztu i łyżwiarskich umiejętności; z drugiej zaś doping i niemoralne praktyki niektórych pretendentów do medali.

Amerykański Rocket Man

Skoro padło tu hasło “Rocket Man”, mogę odnosić się tu tylko do jednego człowieka. Nathan Chen – już teraz pozwolę sobie nazwać go legendą łyżwiarstwa figurowego; legendą, która nie przestaje zaskakiwać i potencjalnie będzie to robić jeszcze przez kilka kolejnych lat. Swoją drogę do zostania mistrzem olimpijskim rozpoczął już lata temu, w 2018 roku zdobywając swój pierwszy w karierze tytuł najlepszego solisty na świecie. I na jednym złocie nie poprzestał, bo rok i trzy lata później kontynuował zwycięską ścieżkę, dokładając do swojego dorobku dwa kolejne złote medale. Pekin nie jest jego debiutem na imprezie czterolecia – cztery lata temu sięgnął po drużynowy brąz.

W Chinach nie kazał zbyt długo czekać na swoje występy, reprezentując Stany Zjednoczone w rywalizacji zespołowej. Tam wykonał swój program krótki do utworu “La Boheme” Charlesa Aznavoura, okazując się najlepszym w kategorii solistów. Ach, co to był za występ. Podczas przejazdu Chena tylko jeden element techniczny podświetlił się na żółto, a na koniec przy nazwisku Amerykanina wyświetliło się 63,85 punktu za technikę i 47,86 za komponenty. To dało mu najlepszy wynik sezonu. I absolutnie nie było podstaw, by dziwić się temu wynikowi. Było świetne tempo, była mowa ciała. Cały program był doskonale skomponowany i współgrał z muzyką. Nathana chciało się oglądać i oglądać. 

Ale jeszcze lepiej było w rywalizacji solistów, gdy tym samym programem krótkim ustanowił rekord świata. I był to rekord świata w pełni zasłużony, bo wtedy zagrały już wszystkie elementy techniczne, co w połączeniu z komponentami nie mogło dać innego wyniku. Najlepszy rezultat na świecie najlepszym rezultatem na świecie, ale… mnie absolutnie uwiódł program dowolny (którym też Chen ustanowił rekord globu, ale dwa lata wcześniej). Gdy z głośników popłynął “Rocket Man” Eltona Johna, wiadomo było, że szykuje się piękny spektakl na lodzie. I taki też był ten występ, zwieńczony znacznie bardziej energicznym, hip-hopowym fragmentem. Tym Nathan pokazał, jak bardzo wszechstronnym łyżwiarzem jest – i w lirycznym programie krótkim, i bardziej nowoczesnym dowolnym był po prostu najlepszy. 

Jeśli miałabym pokazać komuś programy, które miałyby go zachęcić do zainteresowania się łyżwiarstwem figurowym, te olimpijskie przejazdy Chena byłyby w czołówce. Bo to po prostu okaz najwyższej światowej klasy i najznakomitszych umiejętności łyżwiarskich.

Doping u piętnastolatki

Programów równie pięknych jak ten Chena w Pekinie można było zobaczyć dziesiątki. Chociażby kolejni mistrzowie olimpijscy, Gabriella Papadakis i Guillaume Cizeron, dali wśród par tanecznych dowód na to, że naprawdę są obecnie najlepsi na świecie, a wszystkie rekordy, które aktualnie dzierżą, nie wzięły się znikąd. Po ich występach było widać, że to dwójka startująca ze sobą od dzieciństwa, doskonale zgrana, pod wszystkimi względami przewyższająca resztę stawki. Cztery lata temu w Pjongczangu niewiele zabrakło do złota. W Pekinie ich artystyczny kunszt – bo zaraz obok umiejętności technicznych to on zaważył na zwycięstwie – został prawidłowo doceniony – złotym medalem.

Odnoszę wrażenie, że takie sukcesy zostały przyćmione przez największą dopingową aferę tych igrzysk, a może nawet ostatnich lat w sporcie. Bo jej bohaterką została piętnastolatka. Tak, u dziewczyny, która nie ukończyła jeszcze szesnastu lat wykryto doping. Jej wiek to właściwie przykry standard łyżwiarstwa figurowego; doping wykryty u tak młodej dziewczyny już zdecydowanie standardem nie jest. Ciężko podejrzewać, by Kamiła Walijewa sama zażyła zabronione środki. Dokładniej trzy substancje, z czego dwie nie są oficjalnie zabronione, ale wpływają na wydolność zawodników i także mogą zostać potraktowane jako przewaga nad resztą stawki.

Dla mnie to w pierwszej kolejności kompromitacja działaczy, którzy do tej pory nie zaostrzyli kontroli dopingowych wobec rosyjskich zawodników, wobec których w poprzednich latach toczyły się przecież głośne sprawy. Nie bez przyczyny Rosjanie podczas trwających igrzysk startują pod flagą Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. Dlaczego nikt wcześniej się na tym nie skupił i nie kontrolował próbek jeszcze przed rozpoczęciem IO, ale też mistrzostw Europy, podczas których Walijewa, zdobywczyni złota tamże, była już pod wpływem zabronionych substancji? I dlaczego nikt wcześniej nie wyciągnął konsekwencji, albo chociaż dokładnie nie przyjrzał się trenerce i lekarzowi Kamiły, którzy już wcześniej znani byli z wyniszczania zawodniczek i dopingowych afer?

Już za późno, by odpowiedzieć na te pytania. Konsekwencje odczują wszyscy. Przede wszystkim w tej sytuacji ofiarą jest sama Walijewa. Nie wierzę, by z własnej woli zażyła te środki. Nie wierzę, by bez manipulacji sprawiała wrażenie tak obojętnej na otoczenie; która nic nie robi sobie z tłumów dziennikarzy, którzy chcą zapytać ją, jak naprawdę było. I wciąż zastanawiam się, czy bardziej podziwiam ją za to, że w programie krótkim po prostu wyszła na lód i zrobiła swoje; czy może obawiam się zakulisowych gierek i potencjalnej manipulacji ze strony jej trenerki, która mogła ją doprowadzić do takiego stanu.

          W programie dowolnym już nie było czego podziwiać. No może to, że Walijewa w ogóle ten przejazd ukończyła, tym razem już całkowicie nie radząc sobie z presją. Na samym początku trzy upadki. Potem przy kolejnych skokach kolejne, chociaż już mnie dotkliwe błędy. A potem, jeszcze zanim zeszła z lodu, łzy rozpaczy, którym trudno się dziwić. Bo na tym wszystkim ucierpiała przede wszystkim ona – młoda dziewczyna, która nawet nie była świadoma, co się z nią dzieje. Ale co z tego, jak bardzo ją samą to bolało, skoro zepsuła program i skończyła bez medalu. Żeby było jasne – to nie moja interpretacja, a wersja jej trenerki. Znana z drakońskich metod Eteri Tutberidze dobitnie uświadomiła jej to zaraz po jej zejściu z tafli. “Dlaczego odpuściłaś? Wyjaśnij mi – dlaczego przestałaś walczyć? Dlaczego?”

Żeby ofiar nie było więcej, organizacje antydopingowe muszą powiedzieć jasno – nie ma zgody na doping. I nie jest ważne, czy doping jest wykryty u piętnasto- czy osiemnastolatki. To wciąż oszustwo, którego konsekwencje ponosi nie tylko jedna osoba, a dziesiątki, setki ludzi uczciwie pracujących na sukces.