Tak jak malował Pan Chagall – wystawa w Muzeum Narodowym

Na przestrzeni swojego życia, trwającego blisko wiek, był świadkiem wielu przełomów, zmian i procesów. Widział, jak gładzono całe narody, a budowane od stuleci kultury, ulegały zapomnieniu. Obserwował wojny, rodzące się i umierające nacjonalizmy, początek współczesnej kultury masowej. Choć jego twórczości wielu nie rozumie, to właśnie ten kontekst – historyczny bagaż niesiony za każdym z dzieł – sprawia, że prace Marca Chagalla są tak poruszające. Jego prace inspirowały pokolenia twórców – od malarzy, po poetów, a nawet filmowców. Teraz jego obrazy oglądać można na wystawie w Muzeum Narodowym w Warszawie.

* * *

Marc Chagall  przyszedł na świat w 1887 roku w chasydzkiej rodzinie mieszkającej w rosyjskiej wówczas Łoźnie. Współcześnie miejscowość jest dzielnicą, położonego w Białorusi, Witebska.

Dzieciństwo mijało przyszłemu artyście dosyć beztrosko, choć nie wskazywałaby na to panująca w domu bieda. Rodzice Marca – sprzedawca śledzi Chaskiel i analfabetka Feige z trudem utrzymywali dziewięcioro swoim dzieci. Mimo tego jednak najwcześniejszy okres życia Chagall często odzwierciedlał później w swoich dziełach – zawsze kreując go na spokojny i szczęśliwy.

Już od najmłodszych lat interesował się malarstwem. Kreślił choćby portrety członków swojej rodziny, co nieraz nie uchodziło bez rodzinnych skandali – choćby wujek Marca, Izrael, zobaczywszy swój portret naszkicowany przez kilkunastoletniego kuzyna, uznał go za grzech i zadecydował, że młodemu malarzowi ręki już więcej nie poda. Pasję dziecka umiała jednak dostrzec i docenić jego matka. Poszła z synem do miejscowego malarza, Jehudy Pena, i poprosiła, żeby ten wziął Marca pod swoje skrzydła. Jehuda zerknął na szkice nastolatka i przyjął go do siebie.

Możliwe, że za namową Jehudy, już w 1907 roku Marc wyjechał do Sankt Petersburga. Jako Żyd w carskiej Rosji nie mógł przebywać w stolicy na stałe. Co więcej, nie mógł podjąć także wymarzonych studiów. Żeby nie zostać wydalonym z miasta zapisywał się i odchodził z kolejnych szkół. Rozpoczęta wówczas tułaczka, trwała dla Chagalla już niemal do końca jego życia. Wówczas jednak, za zdeterminowane próby pozostania w Petersburgu trafił nawet do więzienia.

Po kilku latach Marc otrzymał propozycję wyjazdu do Paryża. Zafascynowany francuską sztuką przez naukę w szkole Jelizawiety Zwancewej, niemal z miejsca zgodził się na wyjazd. Zaczynała się druga dekada XX wieku. Na świat przychodziła Edith Piaf, a artystyczna bohema Europy gnieździła się w paryskich kamieniczkach i kawiarniach. To tu tworzył i mieszkał wówczas Claude Monet czy Pablo Picasso. Za nieco ponad dziesięć lat to właśnie do tego środowiska przyjedzie Tamara Łempicka czy Salvador Dali. Słowem – nie było wówczas w Europie lepszego niż Paryż miejsca, by rozpoczynać wielką malarską karierę. Chagall był tego świadomy. Szybko związał się z artystyczną śmietanką dzielnicy Montparnasse. Zaledwie cztery lata później zadebiutował na swojej pierwszej indywidualnej wystawie, którą zorganizowano w słynnej berlińskiej galerii Der Sturm.

Tak zaczęła się wielka kariera Chagalla. Nieustannie malował i podróżował – w zmiennej kolejności, choć z równie dużym zaangażowaniem. Jeszcze do wybuchu II wojny światowej kilkakrotnie zamieniał miejsce zamieszkania, przebywając choćby w Rosji w momencie wybuchu rewolucji. Krótko żył także w Berlinie. Podróżował po Hiszpanii, Holandii, Palestynie, Włoszech i Wielkiej Brytanii. W latach trzydziestych odwiedził nawet Polskę. Podczas podróży nie tylko malował, ale także pisał dzienniki, artykuły i wiersze – zawsze w jidysz, który już do końca życia był dla niego podstawowym językiem.

Przedsmakiem wojny była szerząca się fala antysemityzmu, która dotknęła także Marca. Doszło do kilku przypadków palenia jego dzieł. Po przyjęciu ustaw norymberskich, usunięto natomiast jego obrazy z niemal wszystkich niemieckich muzeów. W 1937 jego malunki zaprezentowano na niesławnej wystawie w Monachium, prezentującej przykłady tzw. „sztuki zdegenerowanej” – takiej, która odstawała od nazistowskiej linii ideologicznej. Chagalla uznano za malarza wynaturzonego. On sam chyba wyczuwał, że w Europie wkrótce rozpocznie się rozlew krwi. Jeszcze w lecie 1939 roku uciekł do Prowansji, gdzie zaszył się w swoim domu.

Zagłada Żydów, dla ukrywającego się we Francji malarza, początkowo nie stanowiła wielkiego zagrożenia. Dochodziły do niego jedynie wieści o mordach na ludności żydowskiej jego rodzinnego Witebska. Był to dla Chagalla wielki cios – miasto, zrównane później niemal z ziemią, było dla niego w końcu ostoją dziecięcego spokoju, miejscem niemal idyllicznym, do którego wracał nie tylko w twórczości, ale także w podróżach. Wojenny front szybko przesuwał się na zachód. Wkrótce jednak i dla samego Chagalla niebezpiecznym stało się przebywanie w Europie. Dzięki pomocy m.in. Alfreda Barra, pierwszego dyrektora Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, artystę ewakuowano za Atlantyk. Tam mieszkał i tworzył do 1948, choć, jak wspominał, w Ameryce czuł się obco.

Europa, do której w latach pięćdziesiątych Chagall wrócił była już zupełnie inna. Próżno było szukać resztek kultury żydowskiej, tak bliskiej artyście. Rozbite zostało także paryskie środowisko artystyczne. Malarz osiadł z rodziną w Prowansji. Tam żył i tworzył już do końca, nie zaniechując jednocześnie podróży. Zmarł w wieku 98 lat. Jego tułaczka zakończyła się w 1985 roku.

* * *

Twórczość Chagalla zaliczana jest do kubizmu. Wiele widać w niej inspiracji malarstwem Picassa, jednak znawcy podkreślają – Chagall od nikogo nie kopiował pomysłów na swoje dzieła. To w końcu, patrząc na bogaty świat wyobraźni malarza, byłoby samo w sobie trudne. W swoich dziełach często podejmował tematykę biblijną czy literacką. Nie stronił od przekazów politycznych czy zwykłych romantycznych scenek miłosnych z pięknymi krajobrazami w tle. Najważniejszym jednak motywem pojawiającym się w jego dorobku jest motyw Żydów – ich bogatej kultury, która na oczach Chagalla uległa zagładzie. To właśnie w ten wątek wpisują się archetypiczne postaci, których na obrazach artysty można znaleźć wiele – skrzypek, kogut czy koza, nawiązujące przecież do chasydzkiego życia na wschodnioeuropejskiej wsi.

Muzeum Narodowe w Warszawie w szwajcarskim domu aukcyjnym Kornfeld zakupiło niedawno czternaście prac Chagalla z okresu powojennego jego twórczości. To wydarzenie bezprecedensowe – do tej pory w polskich galeriach i muzeach znajdowało się niewiele dzieł tego żydowskiego twórcy. „Trudna historia naszego kraju oraz potężne straty wojenne spowodowały, że polskie muzea posiadają niewiele dzieł najwybitniejszych światowych artystów XX wieku, cieszących się nieodmiennie uznaniem międzynarodowej publiczności” – wyczytać można w oficjalnym opisie wystawy. Szkice i malunki Chagalla, z racji wykonania na nietrwałym, papierowym podłożu nie mogą być prezentowane na stałe. Stąd też pomysł wystawy czasowej.

„[Obrazy] oddają bogactwo stosowanych przez niego technik graficznych i rysunkowych. Chagall z właściwą sobie swobodą sięgał po różne środki wyrazu, łącząc gwasz, temperę, kredkę, ołówek i kolorowy tusz.” – piszą dalej znawcy z Narodowego, podkreślając niezwykłą świadomość formy Chagalla. Co jednak najważniejsze, ekspozycja dopowiada historię, stojącą za każdym z przedstawionych obrazów, a co za tym idzie dzieje życia samego Chagalla. Bo w końcu, jak zostaje podkreślone, był artystą wyjątkowym – artystą-kronikarzem i artystą-szaleńcem w jednym. Swoimi dziełami nie tylko zapisał się na dobre w historii światowej kultury, ale także zainspirował nowe pokolenia twórców. O spotkaniu z malarzem wspominał Władysław Strzemiński. Na postaci skrzypka – archetypu z dzieł Chagalla – zbudowano choćby główny motyw artystyczny filmu i musicalu „Skrzypek na dachu” (będącego adaptacją tekstu Szaloma Alejchema). O Chagallu pisał też w końcu Wojciech Młynarski we wspaniałej piosence dotykającej losów Żydów:

„Zapomniany świat i płynie, płynie w dal
Z kogucim i baranim łbem
Na białej chmurze ginie, hen
Tak jak malował pan Chagall”

Jak malował pan Chagall przekonać można się na własne oczy do 24 lipca w Muzeum Narodowym w Warszawie.