Od 12 do 14 sierpnia mogliśmy być częścią fantastycznego wydarzenia kulturalnego: Perspektywy – 9 Hills Festival, organizowanego w Chełmnie od 2016 roku. Podczas Festiwalu miasto co roku ożywa dzięki spektaklom, koncertom, wystawom fotografii i malarstwa, kinu plenerowemu oraz wielu innym artystycznym atrakcjom. Nazwa całego wydarzenia nawiązuje do dziewięciu wzgórz, na których położone jest miasto. Jak dowiedzieć można się ze strony festiwalu, przypisano im opiekę dziewięciu starożytnych muz Apolla, zajmujących się różnymi formami sztuki, do których nawiązuje impreza: Sztuka Przeszłości, Miłości, Przestrzeni, Ruchu, Życia, Widzenia, Radości, Słyszenia i Fantazji. Wydarzenie stworzono przy współpracy mieszkańców, a dyrektorką tegorocznej edycji była Iga Jambor-Skupniewicz.
Motywem przewodnim siódmej już odsłony była Radość. Tej zdecydowanie nie zabrakło wolontariuszom z Chełmna – dorosłym, jak i tym dużo młodszym – którzy aktywnie wsparli inicjatywę. Nie zabrakło też czegoś dla najmłodszych – część miasta zagospodarowana została w Strefę Kids, gdzie opiekunowie zajmowali swych podopiecznych kreatywnymi wyzwaniami. Poza tym podczas trwania festiwalu można było wziąć udział w grze terenowej z nagrodami.
Mimo że sam Festiwal oferuje wiele atrakcji, w Chełmnie znaleźć można ich dużo więcej – warto pamiętać o tym, że w 2005 roku Stare Miasto w Chełmnie zostało wpisane na listę pomników historii. Zabytki, na które składają się m.in. gotyckie kościoły i prawie cały obwód murów miejskich znajdują się na Europejskim Szlaku Gotyku Ceglanego. Wędrując tymi historycznymi ulicami, podziwiać możemy to, co przygotowali dla nas mieszkańcy Chełmna.
W pierwszy dzień festiwalu – piątek, 12 sierpnia – skierowałam się do kościoła Kościół św. Apostołów Piotra i Pawła, gdzie całe wydarzenie miał rozpocząć koncert jazzowy. Dotarłam na niego deptakiem, nad którym rozwieszone zostały zdjęcia mieszkańców Chełmna z sesji fotograficznych autorstwa Ewy Porożyńskiej, ukazujące radość, czyli wspomniany już motyw przewodni tegorocznej edycji. Po tym krótkim spacerze trafiłam do starego kościoła, gdzie Tord Gustavsen i Tore Brunborg jedni z najbardziej cenionych norweskich muzyków jazzowych sprawili, że mury wypełniły dźwięki zarówno spokojnych, jak i bardziej skocznych melodii.
Kontynuując spacer po mieście, stawiłam się na kolejny punkt programu, którym był „one woman show” przybyłej z Gdyni aktorki – Magdaleny Bochan-Jachime. Spektakl o macierzyństwie, który ukazał do bólu prawdziwy obraz podjęcia się bycia matką i obnażył wszelkie stereotypy z tym związane. Dynamiczny i błyskotliwy. Aktorka z humorem zobrazowała wcale nie tak zabawne doświadczenia. Jest to sztuka, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Ten dzień skończyłam na Nowych Plantach parku lśniącym od światełek i pełnym oryginalnych dekoracji.
Drugiego ranka zdecydowałam się lepiej poznać przestrzeń miasta i obejrzeć dekoracje: instalacje, wystawy i aranżacje, które kryły się w wielu zakamarkach, m.in. na podwórkach, które mieszkańcy udostępnili zwiedzającym specjalnie na tę okazję. Można było uczestniczyć także w warsztatach, z których największe tłumy przyciągnęły te z tworzenia własnych arkuszy papieru. Wzdłuż murów miasta oglądać natomiast można było zdjęcia przeznaczonych do adopcji podopiecznych jednego ze schronisk . Zawitałam też do jednej ze starych kamienic, gdzie w atelier czekał na przybyszów znany chełmiński fotograf Sławomir Sawina i robił chętnym darmowe zdjęcia, dostępne po festiwalu na stronie.
Kolejną atrakcją był spektakl 16+ chełmińskiego teatru Agrafka, podejmujący niezwykle istotny, niestety często wciąż pozostający w Polsce tabu, temat przemocy seksualnej. Przedstawienie dało wiele do myślenia. Było to niesamowicie przejmujące oraz poruszające przeżycie. Nie przechodząc daleko, bo obok kościoła, w którym odbywał się spektakl, na podwórku domu jednego z członków Kapeli Chełmińskiej, miałam szansę poznać zapomniane już melodie polskiej i ukraińskiej muzyki ludowej.
Przedostatnim punktem tego dnia okazała się prezentacja żywych obrazów. Obserwując doskonale przygotowane postacie: makijaż, stroje i grę aktorską, posłuchać można było najważniejszych informacji o każdym z dzieł. Po skończonej prezentacji, razem z pochodem orkiestry i aktorów, dotarłam na rynek, gdzie odbywał się ostatni tego dnia spektakl teatru KTO, „Zapach Czasu”. Była to plenerowa inscenizacja Jerzego Zonia, inspirowana biografią reżysera oraz twórczością Gabriela Garcii Márqueza, Hugo Clausa i Emila Zegadłowicza o wypełnionym wieloma intensywnymi emocjami dzieciństwie.
Dodatkowym urozmaiceniem tym roku był fakt, że drugi dzień festiwalu wypadał w noc spadających gwiazd, które przy odrobinie szczęścia dało się ujrzeć na niebie.
Mój ostatni dzień na festiwalu rozpoczęło niezwykle żywe i swobodne spotkanie z charyzmatycznym Przemkiem Kossakowskim. Po głosowaniu widowni, która wybrała temat „Jaką wódkę lubią duchy?”, opowiedział o swojej podróży na Wschód m.in. do Gruzji i Ukrainy. Spotkanie okazało się bardzo wartościowe i niezwykle ciekawe. Historie, które były jedynie ułamkiem wiedzy i doświadczenia Przemka, wiodły słuchaczy w porywające przygody tak, że zupełnie nie czuło się upływu czasu, a po półtorej godziny chciałoby się jedynie słuchać dłużej. Nieprawdopodobne wydarzenia i prywatne, poruszające relacje (m.in. ze spotkania z szamanami) wydawały się tak egzotyczne, że samemu chciałoby się zająć miejsce podróżnika.
Następnie wybrałam się na koncert Mariusza Lubomskiego, którego poetyckie teksty zaskoczyły swoją subtelnością. Tak proste, a trafiające w sedno. Charyzma i pasja, która biła ze sceny, była oślepiająca. Muzycy z zespołu: Michał Rybka, Michał Dykban i Maciej Domagalski razem z wokalistą bawili się muzyką, a zaangażowanie i radość z tego, co robią, sprawiało, że uśmiech nie schodził widzom z twarzy, a brawa trwały bez końca. Na zakończenie dnia, rynek wypełniły dźwięki Warszawskiego Combo Tanecznego i tańczący w rytm muzyki uczestnicy festiwalu. Perspektywy 9 Hills w Chełmnie zakończył się projekcją video mappingu na największym na świecie ekranie z tektury falistej oraz pokazem laserowym z muzyką, na którym poznałam legendę „Dzielne niewiasty” przygotowaną przez autorkę książek Annę Koprowską-Głowacką.
A to i tak jedynie część z atrakcji, które były dostępne! Festiwal przyciągnął do Chełmna artystyczne dusze. Co więcej, pozwolił i na uczestnictwo wszystkim chętnym atrakcje były darmowe. Małe i przytulne miasto, zapewne zapomniane przez większość Polaków, na trzy dni ożyło rozświetlone kolorami i uśmiechami.
To wydarzenie skończyło się niczym piękny sen, ale pozostawiło po sobie ślad. Zgodnie z tradycją, na jednej z kamienic namalowano pamiątkowy mural. Tegoroczny stworzył grafik Wojciech Kołacz (Otecki), który mieszka i pracuje we Wrocławiu. Koniecznie obejrzyjcie jego prace, choćby na zdjęciach.
Ten magiczny weekend sierpnia udowodnił, że kreatywność ludzi nie ma granic. Jeśli chcesz więc przeżyć niezapomniane chwile, Chełmno przyjmie Cię z otwartymi ramionami na kolejnej odsłonie festiwalu Perspektywy 9 Hills, która jak co roku odbędzie się w połowie sierpnia. Jak nie zakochać się w mieście, które z miłości słynie i przez trzy dni eksponuje ją specjalnie dla nas?
***
Sara Maczkowska – studentka Kultury i Praktyki Tekstu na Uniwersytecie Wrocławskim, zawsze z głową w chmurach i książką w ręce. Wielbicielka morza i historii, szczególnie piractwa XVIII-wiecznego. Latem najchętniej spędza czas w rodzinnej Gdyni, gdzie czyta i pisze. Może kiedyś jakaś książka wyjdzie spod jej pióra. Tymczasem pisuje poezję i inne formy.