„O milczących bliźniaczkach pierwszy raz usłyszałam w kwietniu 1982 roku, kiedy pracowałam w „Sunday Times” i relacjonowałam ich sprawę o podpalenie i kradzież. Proces był niezwykłym wydarzeniem. Bliźniaczki, małe i kruche, nie odezwały się ani słowem i wydały z siebie tylko kilka pomruków, które sąd uznał za przyznanie się do winy. Mogło się wydawać, że beznamiętna sądowa pantomima w ogóle ich nie dotyczy. Lekarz złożył zeznanie, prawnicy przedstawili konkluzje, sędzia ogłosił wyrok. Wydawało się to proste, niegroźne – lecz spokojny głos wymiaru sprawiedliwości skazał te wystraszone dzieci na przymusowe leczenie przez nieokreślony czas w szpitalu psychiatrycznym w Broadmoor” – pisze w książce „Milczące bliźniaczki” wydanej w Polsce nakładem Wydawnictwa Czarne Marjorie Wallace. To na podstawie jej tekstu powstał nagrodzony w Gdyni film Agnieszki Smoczyńskiej, „The Silent Twins”.
Bliźniaczki June i Jennifer Gibbons urodziły się w Jemenie, a ich rodzina miała pochodzenie barbadoskie. We wczesnym dzieciństwie przeprowadziły się do Wielkiej Brytanii i tam poszły do szkoły. Były jedynymi ciemnoskórymi dziećmi w klasie, co sprawiło, że stały się obiektem drwin i przemocy ze strony innych uczniów. Siostry ponadto miały poważną wadę wymowy, która utrudniała zrozumienie ich. Szybko więc opracowały nowy sposób porozumiewania się. Porzuciły słowa i zaczęły czytać w swoich myślach. Przestały też całkowicie kontaktować się ze światem zewnętrznym. Zawarły ponoć pakt, że rozmawiać mogą tylko między sobą.
Początkowo nie sprawiało to problemów. Rodzice bliźniaczek postarali się o nauczanie domowe, a one zaczęły marzyć o karierze pisarskiej. Tworzyły też własną poezję. Po pewnym czasie jednak z nie do końca znanych przyczyn stały się zagrożeniem dla otoczenia. Zaczęły popełniać przestępstwa. Za jedno z nich sąd skazał je na leczenie psychiatryczne.
Tam bliźniaczki doszły do wniosku, że aby jedna z nich żyła normalnie, druga musi umrzeć. Jennifer wkrótce potem zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach. June po tym wydarzeniu zaczęła wracać do normalności. Porozumiewała się z ludźmi normalnie, a wkrótce została wypisana ze szpitala psychiatrycznego. Poświęciła się pisarstwu i żyje do dziś, nigdy więcej nie mając już problemów z prawem i innymi ludźmi. Tak mniej więcej rysuje się historia June i Jennifer. Historia, którą w latach osiemdziesiątych żyła Wielka Brytania.
Dzieje sióstr postanowiła opowiedzieć Agnieszka Smoczyńska. I zrobiła to w swoim, znanym już z „Córek Dancingu” czy „Fugi”, stylu. To pierwszy anglojęzyczny film reżyserki. Pierwszy też, który szansę ma zdobyć rozgłos za granicą. W roli bliźniaczek obsadzone zostały Tamara Lawrance i Letitia Wright – aktorka znana z serialu „Black Mirror” czy uniwersum Marvela, gdzie wciela się w postać czarnopanterowej Shuri.
„The Silent Twins” to biografia, która jednak w natłoku biopiców, tak popularnych we współczesnym kinie, przyciąga i zaskakuje. Produkcja, choć z gatunku non-fiction, zdumiewa formą, onirycznymi wstawkami czy nawet zabawą z animacją. Smoczyńska znów też eksperymentuje z konwencjami, nadając filmowi elementy dreszczowca.
Historia bliźniaczek Gibbons jest wciągająca i tajemnicza – tak jak i one same. Większość faktów przedstawiana jest niejednoznacznie – wiele pozostawione jest percepcji widza. Dzieje się tak też dlatego, że Smoczyńska gro rzeczy przenosi do sfery wyobraźni June i Jennifer. Korzysta przy tym z nieraz musicalowych zagrywek, wykorzystując wspaniale soundtrack, oparty choćby na utworach Amandy Lear, której życiorys (pełen teorii i znaków zapytania) uprawnia w pełni jej muzykę do ilustrowania tak enigmatycznej historii.
Jedno jest pewne – Smoczyńska w swoim filmie tworzy atmosferę, której nie da się podrobić. Kostiumy, paleta kolorystyczna, muzyka i montaż składają się na obraz przeciekawej, intrygującej i wciskającej momentami w kinowy fotel historii, w której rasizm miesza się z obłędem, a jawa współgra ze snem. Trudno jest powstrzymać się od stwierdzenia, że to najlepszy jak dotąd film autorki, pokazujący już w pełni dojrzałą reżyserkę kina arthousowego, które wie, co chce przekazać, i robi to w pełni wykorzystując dostępne formy.