Dziś, w chłodny ten chłodny, zimowy wieczór, zapraszamy do przeczytania grudniowych Wierszy Zebranych twórców ulicy krótkiej.
Zokladki
***
Pisz poeto wielkie dzieło dla ludu spętanego marnym sumieniem.
Pisz dekadencję, kuj ideologie i weź młot jak jeden wziął filozofię.
Oddaj do adopcji myśli, ty nie będziesz ich ojcem
W słowa życie tchnąłeś, nie poddawaj ich pod aborcje.
Nie lękaj się bólu, myśl o kwiatach jego.
W konsekwencji fal, głuche echo nie będzie twoim głosem.
Nigdy
Michał Chodacki
Słabość
Pośrodku świata, wśród wielkich szans
załamał się duch pod ciężarem
i szedłem ja jeden drogą pod wiatr
nie wiedząc jak się odnaleźć
Pod falą myśli straciłem oddech
gdy tamten świat się zawalił
stanąłem w miejscu, nie mogłem odejść
nie chciałem sobie poradzić
Zobowiązany, dotrzymam słowa
nie mogę przegrać bez walki
nie widząc gdzie dalej biegnie ta droga
gdzie dojdę i jak będę walczył
czerwienna
***
Przemija mi dzisiaj z wiatrem i mroźnym deszczem
Przemija mi dzisiaj dzień pełen szczęścia
Przemija mi z różnymi nastrojami
I mroźnymi do szpiku kości łzami
Tańczę dzisiaj na tym wietrze
Mokra od deszczu
Zmęczona tańcem
Szczęśliwa na pokaz
Pogrzebana w środku
Maja Świdzińska
róża
kocham czerwone kwiaty
przypominają mi o krwi
płynącej w naszych ciałach
jednak z tobą było inaczej
zbliżając się do ciebie
czułam że więdnę
że moja krew zmienia się w smołę
mimo to zapewniałeś
że to nie przez ciebie
że pozbyłeś się swoich kolców
i myślę że to moja wina
nie powinnam była wierzyć w to
że zasługujesz na bycie czymś
co kocham
nie powinnam była wierzyć
że człowiek może być tak idealny
jak kwiaty wyrastające z ziemi
Sara Maczkowska
Spowiedź
Dla H.S.
Znalazłam list
Twój do niej
W książce
Której nie pamiętam
Bo pamiętam uczucie
Którego nie powinnam
Był to sekret
Który nie wiedziałeś że mi powierzasz
Ale był ze mną bezpieczny
Bo stałam się powierniczką
Której potrzebowałeś
I mogłeś na mnie liczyć
Ale teraz wiem że nie powinnam była tego robić
To uczucie
Ból
Został ze mną
Żałuję że tak skutecznie ukryłam
Ten sekret
Zniszczyłam
Ten list
Bo papier pochłania emocje
Pozwala nam się uwolnić
Uwolniłeś się
Ale ja uwolniłam
Ból
Który jest teraz ze mną
Wiktoria Skibińska
Gołąb
Piotrek Kolasiuk
przemoc
przemoc to żyć za tysiąc pięćset
w zimnym mieszkaniu na czwartym piętrze,
które wygląda na kawalerkę
po nieprzespanej kolejnej nocy,
gdy znów minuty długie, niepewne
zdawały się wlec wciąż, ledwie co kroczyć
przemoc to wstawać o piątej przed świtem,
by zdążyć zakręcić kaloryfery,
aby rachunki cyfr nie miały czterech
i aby choć trochę starczyło na życie,
by nie oszczędzać na kredkach dla dziecka
aby wciąż liczyć złotówki przestać,
aby się wynieść z czwartego piętra,
mieć nowe ciuchy, raz kupić wino,
trochę pokręcić się w handlowych centrach,
przejrzeć wystawy, nie tylko je minąć,
aby się cieszyć choć jedną chwilą
pośród bezsensu, co cię wypełnia
przemoc to siedzieć przez godzin siedem
będąc na każde palca skinienie
nie być człowiekiem, a tylko numerem
lub stanowiskiem z długim peselem,
kodem, zasobem lub tylko NIP-em
i złem koniecznym w zakładzie pracy,
któremu trzeba niestety płacić,
któremu trzeba fundować życie,
który mieć musi lekarza, dentystę,
opiekę, urlopy, wolne niedziele,
a jeszcze nawet ubezpieczenie
przemoc to wierzyć tym publicystom
narzekającym na rozdawnictwo,
na to, że ty im odbierasz wszystko,
że kiedyś nad morzem to było czysto,
że w górach pusto i tak przejrzysto,
gdy mieli te góry i morza na własność,
a teraz do miejsc tych przybyło chamstwo,
co przecież wszystko dostało za darmo
nie tak jak wielki pan publicysta,
co swą harówką, krwawicą, ofiarą,
każdym swym słowem, swą pracą całą
zasłużył, by z dóbr tych wszystkich korzystać
przemoc to słuchać o patologiach,
co już dostały swój marny socjal
tak przecież mówi Newsweek, Wyborcza,
że się sprzedałeś za ochłap
i że nie myśląc o prawach i sądach,
o demokracji, wolności, poglądach,
o wodzie w kranie – ciepłej lub zimnej
oddałeś wszystko, co jest im bliskie
jak mogłeś wcale o nich nie myśleć,
kiedy na szali są sprawy wyższe?
kiedy stać musisz, gdy oni siedzą,
gdy wegetujesz kolejny miesiąc
marznąc w mieszkaniu znów mało jedząc,
a oni mówią, że ciągle chcesz więcej
i łapę wyciągasz po więcej pieniędzy,
że się sprzedałeś za srebrników pięćset
zamiast uchwycić ich dobrą rękę
i wspólnie walczyć, by było jak było,
o demokrację, spokój i miłość,
o wolne sądy, śmieciowe umowy
i o eksmisje – te w środku nocy
o wolny rynek, o brak rozdawnictwa
i o programy Tomasza Lisa
gdy mówić będą, o wszystkim tym bredząc
słuchaj uważnie – to właśnie przemoc
Oliwia Lesiecka
***
kształt wody
można porównać
do kobiecego
kiedy bezwładnie opada
w cudze ramiona
można je formować
aby było
wzburzonym oceanem
spokojną taflą jeziora
deszczem płynącym po plecach
lub pojedynczą kroplą
w kąciku ust
Jolanta Sądel
on i ona
wbija swoje palce w me ramiona
przygniata mnie do ściany
czuję ciężar jej masy
duszący oddech
nadchodzi
ale dlaczego tutaj?
dlaczego właśnie do niego?
stoi nad jego łóżkiem i wlepia swoje
okropne ślepia w jego
doświadczoną twarz
pokrytą zmarszczkami
i pyłem wspomnień
niewielkie usta
które nie mają siły pokryć się uśmiechem
odchodzi
ale nie ona, tylko on
kurczowo ściskam jego dłoń
żeby poczuć ostatni przepływ ciepła
chcę go zatrzymać
wiem że mogę to zrobić
to jeszcze nie czas na jego odejście
nie może mnie zostawić samej
Boże nie możesz mi go odebrać
zabrać do siebie jak gdyby nigdy nic
czekam
czuję się bezsilna wobec tej sytuacji
ona spogląda na mnie nieubłaganie
odrzucam jej wzrok
nie chce jej widzieć
nie widzę jej
cały obraz zakryła mokra plama
słonych łez przemierzających policzka
to jeszcze nie koniec
to jeszcze nie koniec jego walki
naszej walki
Joanna Kamińska
Blues w lagunie
Gładko przechodzi siatka tapety
W liściasty flores na wykładzinie
W starej rolecie klekoczą klepki
Pochłania światło ciekawski wizjer
Barwność riwiery wżera się w kliszę
(Tak złudna bywa pamięć siatkówki,
Że równie dobrze mógłby nie istnieć
Ten senny spektakl, jak noc – zbyt krótki)
Bryza dopadła Pierwszą przy brzegu
Wzburzyła tiule, w nich bukiet zmarszczek
(Przypudrowanych zaledwie z wierzchu)
Nadmiar brokatu stworzył meander
Zastygł na twarzy i tak już został
Więcej już nie chce jej się przydarzyć
Cóż jej zostało? Wsiąka w krajobraz
Kruchy ornament na pustej plaży