-
Miła. Część 4.
Zgodnie z oczekiwaniami, okres przejściowy został pożarty przez błotnego giganta, który jednego dnia miał formę mazi półpłynnej, w pełni brudzącej, a następnego – skały półlodowej, w pełni utwardzonej w najbardziej niedorzecznych formach. Trzeba było szczególnie uważać na kostki. Sąsiad Nudysta okazał się hybrydą ludzko-owadzią i w trakcie nocy przejściowej między temperaturami błotolubnymi a lodolubnymi przepoczwarzył…
-
Miła. Część 3.
Siedziałam zwinięta w ciasny kłębek, zagryzając zęby na złość podmuchowi wiatru, który nie miał prawa gościć w nieistniejącym okresie przejściowym. Pewnie byłoby mi mniej lodowato, gdybym nie siedziała na gołym betonie, ale kupowanie krzesełka po okresie plażowania wydawało się czystą głupotą. Przezimować musiałam na pustym balkonie. Wrócić do środka nie mogłam, bo tam, na niskim…
-
Miła. Część 2.
Miła urodziła się w małej wsi w samym środku Nigdzie, wokół pola, a wokół pól inne pola. Jakiś przypadkowy las, słońce nigdy nie zachodziło tam za horyzont, zawsze najpierw pożerał je las. Monotonię krajobrazu przełamywałaby droga, jedyna prowadząca do – a może raczej pozwalająca uciec z tego miejsca, wszyscy albo chcieli z, albo nie chcieli…
-
Ministerstwo moralnej paniki [Pociąg literacki – przystanek Azja Wschodnia]
Ponownie ruszamy Pociągiem Literackim. Stacja docelowa – Singapur. Miasto-państwo w południowo-wschodniej Azji, w którym spośród wszystkich mieszkańców 70 proc. to Chińczycy. To jeden z “azjatyckich tygrysów” – krajów ze szczególnie rozwiniętą gospodarką w regionie. Pod tym względem Singapur zajmuje miejsce tuż za Japonią i pozostaje jednym z ważniejszych centrów finansowych świata. To właśnie w Singapurze…
-
Miła. Część 1.
Z ponad 20 letnim stażem myślałam, że wiem czym jest smutek. Okazało się, że nawet tego nie wiedziałam, bo prawdziwy smutek poznałam, gdy odkryłam, że moja sąsiadka to wielka śpiewaczka operowa, której noga nigdy nie stanęła na scenie. Spędziłam pierwsze trzy miesiące z utęsknieniem patrząc na leżak podgrzewany naturalnie światłem 24/7, bo to balkon od…
-
Ręka Szatana. Odcinek 4.
Wanda Naumienko nie mogła kryć zadowolenia, gdy wraz z Janem Reddawayem złożyli ostateczną wersję rubryki w gabinecie redaktora. Pycha i brak poczucia winy okultysty, o których później dokładnie opowiedział jej towarzysz, tylko umocniły ją w przekonaniu, że zupełnie słusznym postępowaniem będzie opublikowanie informacji o jego winie. Bo choć sam o to prosił, podsuwając pod nos…
-
Ręka Szatana. Odcinek 3.
Wanda Naumienko stanęła przed wejściem do kamienicy na ulicy Twardej. Dziennikarce niełatwo było ustać w miejscu choćby na moment, bo pęd nagromadzonych na ulicy przechodniów, których głowy często ozdabiały jarmułki, wyciągał ją z powrotem w kierunku placu Grzybowskiego. Kobieta lawirowała chwilę między stojącymi u wejścia ludźmi i w końcu weszła do środka. Wnętrze budynku prezentowało…
-
Ręka Szatana. Odcinek 2.
Jan Reddaway z niemałą ulgą pozwolił sobie na chwilę odpoczynku w domowym fotelu. Nie trwało to jednak długo, bo już po chwili jego głowę zaczęły wypełniać myśli na temat dzisiejszej sprawy. Spojrzał z irytacją na świeżo zaparzoną filiżankę kawy, której aromat nagle przestał sprawiać mu przyjemność. Na domiar złego usłyszał dzwonek do drzwi. Z rozdrażnieniem…
-
Ręka szatana. Odcinek 1.
Sala stopniowo wypełniała się trzeszczącym w uszach gwarem. Wytwornie ubrane kobiety i postawni partnerzy bez pośpiechu zajmowali miejsca, nie zauważając obserwującego ich mężczyzny. Trudno było się dziwić – podglądacz nie wyróżniał się właściwie niczym. Jego przyklepane włosy i obleczona może nazbyt grubą warstewką tłuszczu twarz czyniła z gapia niezauważalną kroplę w morzu zachwyconych wnętrzami Teatru…
-
Dom z papieru po niemiecku, czyli historia ”Kapitana z Köpenick”
Słyszeliście żart o tym, jak to zwykły szewc dokonał aresztowania burmistrza, przejmując kontrolę nad miastem, a następnie ulotnił się z miejsca zdarzenia, zabierając ze sobą znaczną sumę pieniędzy? Prawdopodobnie nie, zresztą nic dziwnego, bo o ile mi wiadomo, póki co nikt jeszcze takiego żartu nie wymyślił. No dobra, koniec żartów, bo to wcale nie jest…